CZARNOGÓRA co warto zobaczyć

Lovcen
5
(4)

CZARNOGÓRA co warto zobaczyć. Wyprawa – czerwiec 2014r


FOTORELACJA - galeria zdjęć z tej wyprawy


Czarnogóra co warto zobaczyć; DLACZEGO TU…?

Czarnogóra wybrzeże


Wyjazd do Czarnogóry był naszym planem B, na wypadek gdyby nie wypaliła wakacyjna wyprawa do włoskiej Toskanii. Niestety tak się właśnie stało i plan B stał się planem A. Zachęceni wieloma pozytywnymi opiniami oraz informacjami ruszyliśmy do Montenegro. Wcześniej oczywiście przeczytaliśmy tyle ile się dało o tym małym Państwie, skrupulatnie wybierając miejsca, które chcieliśmy odwiedzić. Trochę tego było, więc tym bardziej nakręcaliśmy się wyjazdem do Czarnogóry. Jakie wrażenia…? To już poniżej.

Czarnogóra co warto zobaczyć; WRAŻENIA

Czarnogóra - Jezioro Szkoderskie


Piękne widoki, przestrzenie, góry i morze to coś wspaniałego. Nie jest to jednak wszystko. Nie da się nie zauważyć sporego zaniedbania czystości w Czarnogórze. Podczas spaceru w jakimkolwiek nadmorskim miasteczku spotykamy i wyczuwamy mniejsze lub większe nie osłonięte góry śmieci. Są one ułożone obok przepełnionych śmietników lub indywidualnie uformowane w widocznych miejscach skutecznie niszcząc klimat i atmosferę otoczenia. Jadąc samochodem widzimy ich naprawdę bardzo dużo, co negatywnie wpływa na postrzeganie pięknego krajobrazu państwa. Czymś dla nas katastrofalnym było zanieczyszczenie Parku Narodowego Jeziora Szkoderskiego. Płynąc rzeką Morawcą bogatą w siedliska różnych ptaków byliśmy przytłoczeni porozrzucanymi na obu brzegach plastikowymi butelkami, reklamówkami i papierami. To po prostu tragedia. Inną rzeczą jaka burzyła w nas komfort pobytu to niemałe ilości biegających po plażach i ulicach bezpańskich psów. Gdyby ktoś wybrał się na rowery do Czarnogóry to musiałby trzymać w gotowości kij przy rowerze. Wciąż zadajemy sobie pytanie co odczuwamy po wizycie w Montenegro, zachwyt pięknem krajobrazów, satysfakcje z pobytu, czy ogólne rozczarowanie.

Czarnogóra co warto zobaczyć; ZWIEDZANIE

Czarnogóra Sveti StefanWypad 1 – Sveti Stefan, Lovcen, Kotor

Jadąc do Czarnogóry wytypowaliśmy sobie kilka miejsc, które chcieliśmy odwiedzić. Zależało nam na zdobyciu Zatoki Kotorskiej, Jeziora Szkoderskiego, wysepki Św. Stefana, Wielkiej Plaży za Ulcinij, ujścia rzeki Bojana, Parku Lovcen, Durmitoru i spływu Tarą. Jak już wcześniej wspomniałem dwa ostatnie cele nie zostały zdobyte z powodu 4 dniowego oberwania chmury. Pozostałe cele udało się osiągnąć. Już na wstępie zaznaczam, że jeśli chcemy jak najwięcej zobaczyć w Czarnogórze to musimy skorygować nasze zamiary i wziąć poprawkę na nie zbyt dobre warunki drogowe, które skutecznie wydłużają w czasie z pozoru krótką trasę. Patrząc na odległości między poszczególnymi miejscami myślimy, że nie daleko, ale gdy ruszamy w drogę to niestety ten krótki dystans pokonujemy w Montenegro o wiele dłużej niż w Polsce. Drogi na wybrzeżu są ciasne, dość kręte, poza miastami  jest dużo ograniczeń prędkości na odcinkach, gdzie możemy trochę nadrobić. Dla tych co lubią czasem przycisnąć gaz odradzam, bo dużo policji działa na drogach i to w nieoznakowanych samochodach. Sveti StefanTe oznakowane to granatowe VW Golfy, jednak oznakowanie jest tak nikłe, że i tak można ich nie zauważyć. Dlatego na przykładową wycieczkę z Baru do Kotoru (ok 60 km) trzeba poświęcić ponad 1,5 godziny jazdy w jedną stronę. No dobrze, jako pierwszą wycieczkę postanowiliśmy pojechać do Parku Lovcen odwiedzając po drodze wysepkę Sveti Stefan oraz dawną stolicę Czarnogóry Cetinje. Realia jednak pozmieniały nam plan wycieczki. Na początku wysepka Św. Stefana została zaliczona. Miejsce bardzo urokliwe, jednak na wysepce znajduje się kompleks hotelowy, na który nie ma wejścia dla turystów niezakwaterowanych w tym hotelu. No chyba, że zapłacimy 20 EURO i wejdziemy z zorganizowaną grupą. Tak więc pozostało nam obejrzeć wyspę i nacieszyć się jej urokiem z lądu. Wokół wysepki pływają stateczki wycieczkowe. Obsługa hotelu niestety nie wie skąd one wypływają. Udało nam się znaleźć człowieka, który powiedział, że najprawdopodobniej z portu w Budvie. I tak zarysowała się nam nowa potrzeba krótkiego rejsu statkiem w dogodnie wybranym innym terminie, jeśli starczy czasu. Niestety czasu brakło i zamierzenia legły w gruzach. Czarnogóra - droga na LovcenW Sveti Stefan jest ładnie, ale bez możliwości wejścia na teren kompleksu nie ma tam co robić. Jest oczywiście nieduża plaża żwirkowa, podejrzewam, że w szczycie sezonu totalnie zatłoczona. Po lewej stronie przejścia do kompleksu znajduje się plaża otwarta dla wszystkich, po prawej stronie to plaża hotelowa strzeżona, na którą mają wstęp tylko goście z hotelu. I tak po około 30 minutach wsiedliśmy w auto i pojechaliśmy do kolejnego punktu wycieczki miasteczka Cetinje. Droga jest dobrze oznaczona i wjeżdżamy na nią w Budvie. Dojazd górską drogą zajął nam więcej czasu, nie tylko ze względu na serpentyny, ale również przez ciągłe postoje widokowe. Gdy już dojechaliśmy do Cetinje postanowiliśmy nie zatrzymywać się tylko jechać od razu na Lovcen, a stamtąd zjechać do Kotoru trasą widokową, którą polecamy. Tak też zrobiliśmy. Przed nami cel – Lovcen. Droga stawała się coraz bardziej kręta i zarazem ciekawsza. Jechało się coraz wolnej, a ilość przystanków widokowych sukcesywnie się zwiększała. Tutaj widać piękno Czarnogóry. Po około 30-40 minutach dojechaliśmy prawie pod szczyt masywu Lovcen. LovcenJeszcze ostatni przystanek na fotografię tunelu, przez który wchodzi się na sam szczyt pokonując 462 schody. Stąd jeszcze parędziesiąt metrów do parkingu na szczycie, przy którym znajduje się mała restauracja. Parking jest bardzo mały, ale udało nam się znaleźć jedno wolne miejsce. Stąd udaliśmy się już na samiutki szczyt Jezerski Vrh (1660m) gdzie znajduje się mauzoleum Piotra II Petrovica-Nigosza – wielkiego poety i władcy Czarnogóry. Sam budynek nie robi specjalnego wrażenia, jednak jego usytuowanie zdecydowanie tak. Jezerski Vrh to miejsce, z którego widać ponoć 75% Czarnogóry. Rzeczywiście widok ze szczytu jest nieziemski. Żeby wejść do mauzoleum trzeba zapłacić 4 EURO. W środku znajdują się dwa posągi czarnogórskich kobiet, zaś wewnątrz olbrzymia rzeźba Piotra II Petrovica-Niegosza. Nad rzeźbą znajduje się obłożone złotem sklepienie. LovcenTo robi wrażenie. Po obejrzeniu mauzoleum wyszliśmy na drugą cześć szczytu, od tyłu mauzoleum skąd widok wbił nas w ziemię. Obracając się wokół własnej osi widać było tylko góry. Po lewej wyłaniała się Boka Kotorska, poza tym wszędzie góry.Z tyłu mauzoleum znajduje się mały okrągły taras widokowy, na którym można długo wpatrywać się w horyzont. Cos wspaniałego. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że na szczyt można wjechać samochodem. Jedynie na jego czubek wchodzimy schodami. Schody znajdują się w tunelu gdzie panuje spory chłód  więc nie ma obawy, że słońce bardzo nam dokuczy. Zresztą tam na górze temperatura jest niższa o około 8…10°C od tej na dole. Można tu popstrykać niezłe foty. Do restauracji nie zawitaliśmy. Chcieliśmy zjechać do Kotoru i tam coś zjeść. Tak też zrobiliśmy. Zjazd górską drogą do tego historycznego miasta to prawdziwa uczta dla wszystkich wrażliwych na piękno krajobrazu. Zjeżdża się długo nie tylko z uwagi na niekończące się serpentyny, ale również na przystanki w punktach widokowych. Naprawdę warto się zatrzymywać i nie liczyć czasu, który ucieka. Drugi raz w tym miejscu pewnie już nie będziemy, więc trzeba wycisnąć z tego piękna tyle ile się da i zakodować w mózgu i na fotografiach. LovcenI tak powoli zjechaliśmy do Kotoru. Po małym obiedzie udaliśmy się do portu zorientować się w kwestii kosztu opłynięcia Boki. Przy pierwszej łódce gościu zaśpiewał 60 EURO. To cena za łódkę, cóż nas godzinny rejs za tą kwotę wręcz odepchnął. Niestety w porcie w Kotorze trudno znaleźć jakąś wodną taksówkę za rozsądną cenę. Powiedziano nam że w Tivacie jest więcej możliwości lub w Herceg Novi, tam jednak już nie dotarliśmy. W ten sposób ruszyliśmy na miasto. I cóż za wyjątkiem starówki w Kotorze nie ma nic do oglądania. Nie polecamy też miejsc do opalania i kąpielisk. Wszyscy nazywają to plażą, niestety z plażą te betonowe wypusty lub bardzo wąskie odcinki wysypane żwirkiem nie mają nic wspólnego. Szukając przed wyjazdem kwatery  chcieliśmy zabookować nocleg nad zatoką. Po tym co zobaczyliśmy cieszyliśmy się, że tego nie zrobiliśmy. Po krótkim spacerze weszliśmy na starówkę. Bola KotorskaRzeczywiście to miejsce ma klimat i robi wrażenie. Z uwagi na dość późną już porę, a przede wszystkich męczący upał zrezygnowaliśmy z wyjścia do ruin twierdzy. Pozostawiliśmy zwiedzanie starówki na przyszły tydzień, mając nadzieję, że uda nam się opłynąć zatokę i popołudniu pozwiedzać stare miasto. Z takim zamysłem zakończyliśmy tego dnia wycieczkę. Już wieczorem wsiedliśmy w auto i wróciliśmy do hotelu, gdzie czekało schłodzone wino i spokój morskiego krajobrazu z balkonu.

Wypad 2 – Monastyr Ostrog, Niksić, Niagara

Monaster ostrogKolejną wyprawą jaką udało nam się uskutecznić był wyjazd do monastyru Ostrog, dalej do miejscowości Niksić i w drodze powrotnej do mocno ukrytego wodospadu Niagara. Aby nie tracić dnia wystartowaliśmy z samego rana. W miejscowości Sutomore skręciliśmy w kierunku Podgoricy do długiego tunelu, za który trzeba zapłacić na bramkach 2,5 EURO. Dalej przez Virpazar do Podgoricy gdzie skręcamy w lewo na Niksić. Po kilku kilometrach za Podgoricą drogowskazy przydrożne kierują w prawo na Ostrog. Można jechać tędy lub nie skręcając teraz, tylko  na oznakowanym skrzyżowaniu kilkanaście kilometrów dalej skręcić w prawo. My wybraliśmy pierwszą opcje, drogę przez wioski. Teraz tak sobie myślę, że te małe drogowskazy poustawiali mieszkańcy, aby jadący tędy turyści zatrzymywali się w wioskach i kupowali ich wyroby (rakija, miody i wina). Nas te nazwijmy to przetwory nie zainteresowały, ale wcześniej w przydrożnej rodzinnej knajpce zatrzymaliśmy się na kawę. Monastyr OstrogTam zapytałem, czy mają wino swojskie. Oczywiście mieli, czerwone po 10 EURO za 1 litr. Gospodarz poczęstował nas kieliszkiem swojego produktu. Nie chcę mówić czy dobre, czy nie, ponieważ tak naprawdę nie znam się na tym. Ale smakowało mi, nie powiem. Po krótkiej przerwie ruszyliśmy dalej. Jeszcze kilkanaście zakrętów, parę kilometrów i ujrzeliśmy monastyr wbity w skalną ścianę. Dojeżdżając do obiektu mijaliśmy znów piękne górskie widoki. Każdemu kto wybiera się do Ostroga Górnego proponuje dojechać do końca, nie zatrzymywać się na niższych parkingach, bo później trzeba drałować w upale do góry. Po wejściu na teren monastyru nasze charakterystyczne szczęście nie opuściło nas i tu. Monastyr był oczywiście w remoncie, czyli rusztowania, robotnicy z taczkami, betoniarka, wszystko to “urozmaiciło” nam zwiedzanie obiektu. Jedynie budynek przed monastyrem był już chyba odremontowany. Monastyr Ostrog DolnyMonastyr Ostrog składa się z dwóch części. Pierwsza starsza część to Ostrog Górny, który znajduje się wyżej od nowszej części i wbudowany jest w skalną ścianę wzgórza nad Równiną Bjelopavlicką. Znajdują się tu relikwie uznanego za świętego założyciela monastyru Vasilija Jovanovica, znanego również jako Vasilij Ostroski. W budynku jest bardzo ciasno. Zwiedzający wchodzą pojedynczą kolejeczką której porządku pilnuje jeden z Popów. Owa kolejeczka tworzy się do pomieszczenia z relikwiami, których pilnuje kolejny Pop. W skład górnego monastyru wchodzą: cerkiew Wprowadzenia Bogurodzicy do Świątyni oraz cerkiew Świętego Krzyża.
Monastyr odwiedzany jest przez ludzi różnych wiar, jednak najwięcej jest prawosławnych. Dobrze jest gdy kobiety mają nakrycie głowy i oczywiście nie są zbytnio, że tak powiem “wydekoltowane”.  W dolnej części znajduje się Ostrog Dolny zbudowany o wiele później od górnego. Znajduje się on nieco powyżej parkingu dla autokarów. Łatwo trafić z uwagi na dobrze oznaczony kierunek. Na jego terenie znajduje się cerkiew Świętej Trójcy. Zwiedzanie całego monastyru zajęło nam trochę ponad godzinę. I tak z dolnej części Ostroga ruszyliśmy w kierunku Niksića, miasta, w którym warzy się najbardziej znane w Czarnogórze piwo Niksićko. CzarnogóraDroga z monastyru do Niksića to prawdziwy teatr widoków. Znów ciągłe przystanki spowalniały dotarcie do miasta. Ale to dobrze, bo takich widoków i miejsc w Polsce nie ma. Po drodze napotykamy na całkiem fajną restaurację, ale że jeszcze było za wcześnie na obiad pojechaliśmy dalej nie zatrzymując się w knajpce. Górska, widokowa droga kończy się na skrzyżowaniu z drogą główną prowadzącą z Podgoricy do Niksića. Jak wspomniałem wcześniej to własnie na tym skrzyżowaniu jadąc od Podgoricy można skręcić w prawo na Ostrog. Stąd do Niksića dojechaliśmy już szybko. Miasto niezbyt duże i o wiele czyściejsze niż np. Budva. W mieście można zwiedzić kilka opisywanych w przewodnikach miejsc. Jednym z nich jest twierdza Onogost, a raczej jej skromne ruiny. Cerkiew Sobór Św. BazylegoPonadto można odwiedzić cerkiew Sobór Św. Bazylego znajdującą się na wzgórzu Petrova Glavica. Poniżej cerkwi znajduje się dwór księcia Mikołaja, w którym mieści się muzeum miejskie i biblioteka. Poz zwiedzeniu tych kilku miejsc udaliśmy się na obiadek w okolice tamtejszego rynku – placu głównego. We wszystkich restauracjach poruszenie, personel montował telewizory na ścianach, bo to Mundial się zaczynał. W knajpeczce trochę odpoczęliśmy, uzupełniliśmy płyny i powoli ruszyliśmy w drogę powrotną. Chcieliśmy jeszcze znaleźć wodospad, który wyszukałem gdzieś na google maps, o którym niektóre przewodniki w ogóle nie wspominają. I tak spacerkiem znów przez plac główny skierowaliśmy się do zaparkowanego przy centrum handlowym samochodu. Jako drogę powrotną z miasta wybraliśmy stary trakt do Podgoricy, ponieważ znajduje się tu dość długi o ciekawej konstrukcji Carski Most. Carski Most - CzarnogóraWjeżdżając na niego od strony Niksića nie zauważyliśmy ilości przęseł pod nami. Jednak gdy zjechaliśmy z niego to cała konstrukcja ukazała się doskonale. Kilka minut postoju na fotografię, chwila kontemplacji i w drogę. Ta była już coraz bardziej męcząca, ponieważ panujący w tych dniach upał dawał się już we znaki. Ale nie ma lekko, kierunek Podgorica, z której trzeba kierować się na małą miejscowość Tuzi. Tam tez dojechaliśmy, wcześniej jednak błądząc wzdłuż jaru rzeki Cijevny. Dojechaliśmy tu przypadkowo, ale nie żałujemy, bo mały kanion buduje swój charakterystyczny klimat. Jechaliśmy nim tak długo, aż natrafiliśmy na straż graniczną, która oczywiście nie omieszkała nas zatrzymać. Sami zdziwili się co my Polacy tu robimy pod albańską granicą. Oczywiście wyjaśniliśmy, że szukamy Niagary. Niestety policjanci nie potrafili nam wskazać słowami zbyt skomplikowanej drogi. Dopiero zatrzymany wcześniej kierowca odwożący dzieci z kąpieliska podprowadził nas do miejsca, z którego mieliśmy już tylko 4 km prostą drogą.  Tu spotkaliśmy się właśnie z uczynnością Czarnogórców. Już prawie wieczorem udało nam się dotrzeć do Niagary.

Czarnogóra Niagara TuziPrzy wodospadzie zlokalizowana jest bardzo urokliwa restauracja w tradycyjnym czarnogórskim stylu. Nas jednak ściągnęło bezpośrednio do wodospadu. Przeszliśmy przez spory ogródek restauracji, po to by stanąć na kamieniach wodospadu. Wcześniej nie zauważyliśmy zejścia obok restauracji, więc zaparkowaliśmy na terenie knajpki z obawą, że ktoś nas przegoni, bo to teren prywatny. Nic takiego na szczęście nie nastąpiło. Nad wodospadem spędziliśmy dobre 40 minut. Rzeka, na której znajduje się wodospad wpada w dość głęboki jar z wielkimi skałami. Wygląda to tak, jakby ziemia się w tym miejscu rozstąpiła. Po skałach oczywiście spacerują ludzie, przeskakując z jednej na drugą. Wodospad spory, jednak większe wrażenie zrobiłby, gdyby oglądać go z dołu. Niestety takiej możliwości nie ma, bo na dół nie ma jak zejść i stanąć. I tak dobiliśmy do końca tej wycieczki. O godzinie 19.30 udaliśmy się już w drogę powrotną do hotelu.

 

Wypad 3 – Jezioro Szkoderskie

SzkoderskieZ końcem pierwszego tygodnia pobytu wyruszyliśmy nad Jezioro Szkoderskie. Mieliśmy zamiar objechać je autem, a wcześniej opłynąć tamtejszy Park Narodowy wynajętą łódką. Plan powiódł się prawie w 100%. Dlatego prawie, że samochodem udało nam się przejechać tylko jednym brzegiem jeziora, ale za to tym najbardziej spektakularnym. Rozpoczęliśmy od przejazdu do miejscowości Virpazar. Wybraliśmy drogę przez góry ze względu na widoki. Nie wiedzieliśmy jednak że stan tej drogi w naszych warunkach eliminowałby ją z użytkowania. Tam jednak nie widzieliśmy żadnych oznakowań i informacji o tym, że droga może być nieprzejezdna. Widoki z góry oczywiście piękne, jednak im wyżej tym droga zaczęła pokazywać na pazury. W pewnych miejscach już myśleliśmy, że zawrócimy, ale powoli udało się przejechać przed duże wgłębienia zapadniętej lub obsuniętej drogi. Na dodatek po drodze biegały wypuszczone luźno krowy, byki i konie. Czarnogóra VipazarFajna sprawa, ale szkoda byłoby auta, gdyby jakiś byczek przyhaczył je rogiem. Droga była kręta do samej góry. Na samej górze zaskoczenie, spotkaliśmy trójkę rowerzystów, którzy wspięli się na szczyt w tym upale. Dla nas to wyczyn, bo temperatura w tym dniu przekraczała 35°C. Nie wspomnę, że był to ostatni dzień tak upalnej pogody podczas naszego pobytu. Już w nocy tego dnia lunęło, a przed deszczem odczuwalna była spora duchota. Ze szczytu oglądaliśmy się tylko za siebie na wielkość góry, która budziła respekt. Droga tu znów fatalna, ale udało się przejechać bez najmniejszego zadrapania, czy uszkodzenia. Kiedy dojechaliśmy do Virpazar, a w zasadzie jeszcze nie zdążyliśmy dobrze wjechać do miasteczka i zaparkować, a już dobiegł do nas właściciel jednej z łódek z ofertą przejażdżki. Łódki startują z dwóch miejsc. Jedno to centrum miasteczka, drugie znajduje się z drugiej strony mostu jadąc od wybrzeża. Zarówno tu i tam ceny są takie same. Fajnie jest być większa grupą, tzn. około 6…10 osób. Wtedy koszty rozkładają się taniej na osobę. Cena zależna jest od czasu wycieczki. Do wybory są; jednogodzinna w kierunkach do wysepki Alkatraz lub w przeciwną stronę zahaczając delikatnie o zakole rzeki Moraca; dwugodzinna w kierunkach podobnych, lecz odrobinę dalej. I trzygodzinna, na którą myśmy się zdecydowali. Czarnogóra - rzeka MoracaPrzepłynęliśmy najdłuższym możliwym odcinkiem rzeki Moraca, wypływając z niej korytarzem wodnej roślinności. Ceny takich wycieczek różnie się kształtują od 10 EURO do nawet 40 EURO za osobę zależnie od długości trasy oraz ilości osób na łódce. My zapłaciliśmy za 3 godzinny rejs po 20 EURO od osoby płynąc razem z inną, francuską parą. Na jeziorze sporo ptactwa, szczególnie kormoranów. Mówi się, że można spotkać tu pelikany, wg. mnie to bujda, no może kiedyś tu były, ale teraz…? Samo jezioro to olbrzymi akwen, rzeka Moraca bardzo ładna. Lewa część jeziora, po której pływają łódki – bardzo urokliwa. Jest jednak coś co psuje cały klimat pięknej przyrody, mianowicie śmietnik jaki pozostawiają Czarnogórcy na obu brzegach rzeki. Płynąc łódką widzimy spore ilości foliowych reklamówek, plastikowych butelek i papiery. Najgorsze jest to, że to Park Narodowy. Tego oboje z Ela nie rozumieliśmy. Tak piękne miejsce zapaskudzone takim śmietnikiem. Na brzegach widać sporo wędkarzy i to najprawdopodobniej oni pozostawiają tyle odpadków. Po wypłynięciu z rzeki trochę nam się poprawiło, bo śmieci zniknęły, a pojawiły się piękne widoki i sporo ptaków. Druga część tego spływu już lepsza, chociaż trochę już nurząca. Jeśli miałbym coś doradzić to nie warto wykupywać długich rejsów. I tak całego jeziora się nie opłynie. Jezioro SzkoderskieSzkoda tylko czasu, który zdecydowanie bardziej należy poświęcić na przejażdżkę autem wzdłuż jego brzegu. Widoki właśnie stąd są o wiele lepsze i czasem przytykają dech w piersiach. Trzeba też mocno uważać na drodze. Jest wąska, bardzo kręta i tu naprawdę warto trąbić przed zakrętami, bo można nieopatrznie zaliczyć dzwona z innym mobilem jadącym z przeciwka. Poza tym droga jest na tyle wymagająca, że nie można sobie tu pozwolić na oglądanie widoków przez kierowcę. Na drodze znajdują się zatoczki do mijanek, te naprawdę się tu przydają, bo normalnie minąć się nie można, nie przesadzam. Jeśli chce się oglądać widoki trzeba po prostu się zatrzymać inaczej walniemy w skałę lub spadniemy. Na zdjęciu ktoś już chyba przebił barierkę. Cała przejażdżka zaczyna się oczywiście w Virpazar gdzie kierujemy się na Ostros. Trasa widokowa kończy się w okolicy Livari. Stąd już tylko kręta droga wśród czarnogórskiej zieleni do Ulcinij. Kto mieszka dalej w kierunki Budvy może za miejscowością Vladimir skręcić na rondzie w prawo w kierunku Baru. Droga wąska, ale równa i przyjemna. I w ten sposób może z małą ilością zwiedzonych punktów, ale chyba z największymi wrażeniami po przejażdżce wzdłuż jeziora dojechaliśmy do Ulcinij gdzie zrobiliśmy małe zakupy i około 20.00 wylądowaliśmy na kwaterze. Po drodze z Ulcinij do Baru, na około 10 kilometrze od Ulcinij po lewej stronie drogi znajduje się rodzinna produkcja oliwy z oliwek. Rodzina posiada spory gaj oliwny i swoją własną tłoczarnię, z której “wyciska” zdrową, niezmieszaną oliwę. Warto zakupić. 1 litr kosztuje 10 EURO.

Wyjazd 4 – Plażowanie i zwiedzanie

Rzeka Bojana - granica Czarnogóry z AlbaniąJeden z naszych wyjazdów poświęciliśmy na błogie plażowanie na największej piaszczystej plaży w Czarnogórze Velika Plaza. Jest ona rozciągnięta na długości około 12 km od Ulcinij do samej granicy z Albanią. Przy okazji odwiedziliśmy bardzo charakterystyczne miejsce jakim jest mała wysepka o niecodziennej genezie Ada Bojana. Znajduje się ona u ujścia rzeki Bojana, którą biegnie granica Czarnogóry z Albanią. Wyspa powstała w XIX w kiedy to podczas sztormu pomiędzy dwiema małymi wysepkami osiadł na mieliźnie statek o nazwie Merito. Z biegiem lat wokół jego wraku nagromadził się piasek i muł tworząc łachę, która z czasem połączyła obie wysepki czego efektem stała się Ada na rzece Bojana. Na wysepce znajduje się dozorowana, uczęszczana szczególnie przez Niemców i Czechów plaża naturystów. Przy plaży zlokalizowany jest bardzo czysty i spokojny ośrodek wypoczynkowy składający się z dwupiętrowych szeregowców. Jeśli tam będziecie to niech Was nie zdziwi przechadzający się ośrodkiem (już nie po plaży) spocony nagus.Ada Bojana Spacerując po pustej i spokojnej plaży w stronę północną dochodzimy do rzeki, która powala swoim egzotycznym kolorem. W połączeniu z zieloną roślinnością i błękitem nieba tworzy kontrastowy, niecodzienny  klimat. Na rzece widać dryfujących na swoich małych łódkach rybaków, którzy złowione ryby zostawiają w przyrzecznych restauracjach. Do Ady Bojana dojeżdżamy kierując się z Ulcinij na południe zgodnie z drogowskazami na tą własnie miejscowość. Nie ma problemu z dotarciem. Droga pusta i równa, trzeba tylko nie przeoczyć znaku i skrętu w prawo po około 10-15 minutowej drodze z Ulcinij. Po odwiedzeniu egzotycznej Ady wróciliśmy do Ulcinij, a właściwie jego przedmieść gdzie znajdują się hotele przy Wielkiej Plaży. Owe hotele to nic innego jak jeden z większych ośrodków wczasowych podobnych do polskich nadmorskich ośrodków  z czasów swojej świetności. Zespół hoteli mieści się w nadmorskim, czystym lasku, z którego wychodzi się na rzeczywiście dużą plażę. Czarnogóra - Velika PlazaMożna się tu rozbić ze swoim sprzętem plażowym lub wykupić leżaki w cenie 5 EURO za 2 leżaki z parasolem. Tu czuliśmy rzeczywiście morze. Inne czarnogórskie plaże zbite, ciasne i kamieniste nie pozwalają wziąć głębszego oddechu, tu jest zupełnie inaczej. Wczesnym wieczorem zeszliśmy z plaży i udaliśmy się oczywiście coś przekąsić. W tym małym centrum wypoczynkowym znajduje się kilka restauracji. Nie są one może bardzo urokliwe, ale też nie odstraszają. Jest jednak jedno co łączy chyba wszystkie restauracje na wybrzeżu Montenegro – zawsze świeże i smacznie przyrządzone jedzenie. Szczególnie mięsa. Powiem szczerze że nie zawsze zdarza się zjeść tak dobrze przyrządzoną baraninę, Czarnogórcy to potrafią. Zasiadając w jednej z tych małych restauracji zastanawialiśmy się, czy i tu, prawie w Albanii jedzenie będzie równie dobre jak gdzie indziej.  Ada BojanaNie rozczarowaliśmy się, było pyszne. W tej małej wczasowej miejscowości przez którą przepływa kanał łączący port Milena z odsalarnią znajdują się na rzece charakterystyczne łowiska tutejszych rybaków. Zatrzymują one każdego turystę przechodzącego pierwszy raz przez most nad kanałem. Tak spędzony dzień należy zaliczyć do udanych. Polecamy każdemu, kto będzie w pobliżu Ulcinij odwiedzenie Wielkiej Plaży i Ady Bojana.

Cały czas ubolewamy, nad fatalną pogodą, która uziemiła nas na  4 dni. Mamy nadzieję, że innym z Was uda się wpłynąć do Błękitnej Groty, opłynąć Bokę Kotorską i zajechać nad Tarę, czego nam się nie udało. Pomimo tego oraz tych nieszczęsnych śmieci w Parku Narodowym oraz przy drogach i chodnikach uważamy, że każde Państwo, w tym również Czarnogórę warto odwiedzić. Ogrom gór sąsiadujących z morzem robi wrażenie. Wycieczka na Lovcen z pewnością każdemu dostarczy sporo wrażeń. Charakterystyczna lokalizacja monastyru Ostrog każdemu da do myślenia jak ludzie w XVII wieku mogli wbudować taki obiekt w skały. Nie ma turysty, który przejeżdżając wybrzeżem przez Sveti Stefan nie zatrzyma się w zatoczce widokowej  na kilka minut kontemplacji panoramy z charakterystyczną wysepka. Nie wspomnę o przejażdżce wzdłuż Jeziora Szkoderskiego, która zrobiła na nas chyba największe wrażenie.

Czarnogóra – INFORMACJE

Podróżując samochodem po Czarnogórze trzeba kontrolować prędkość z jaką się poruszamy. Policji jest tu więcej niż w Polsce, przynajmniej na drogach. Ponadto należy uważać na samych Czarnogórców jeżdżących starymi, zdezelowanymi samochodami. Niestety mimo, że jeżdżą powoli, co nie znaczy ostrożnie zajeżdżają sobie drogę włączając się do ruchu z pobocza lub skręcając z lewego pasa na pobocze. Nie wspomną o ciągłym pozdrawianiu się na ulicach klaksonem, czasem już nie wiedziałem czy ktoś trąbił na mnie, czy mówił jakiemuś pieszemu dzień dobry.

Na wybrzeżu dość dobrze rozwinięta jest sieć marketów spożywczych FRANCA, w której można zaopatrywać się w żywność. Oczywiście owoce i warzywa kupujemy w sklepach lub straganach owocowo-warzywnych nie rzadko rozstawionych przy drogach. W Ulcinij znajduje się hala targowa z owocami i warzywami – tu polecamy zakupy świeżych owoców, szczególnie melonów i pomidorów. Pieczywo kupujemy w obfito rozlokowanych pekarach, polecamy szczególnie bułki z nadzieniem, są naprawdę dobre. Bez obawy można korzystać z lokalnych restauracji, śmiem twierdzić, że serwowane tu posiłki są lepsze niż w Polsce. Sałatki warzywne przygotowywane są na bieżąco, a nie zrzucone na talerz z wielkiego pojemnika przygotowanego rano, albo dzień wcześniej. To naprawdę da się odczuć. Co do miejsc wypoczynku trudno jest polecić coś dobrego, chociażby na zróżnicowane oczekiwania ludzi. Nasz hotel znajdował się na uboczu, w którym z prawdziwą przyjemnością dało się odsapnąć po całym dniu podróży czy plażowania. Większość ludzi preferuje jednak miejscowości z deptakiem i jakimś centrum. Oczywiście można tu zaproponować Budvę lub Bar, czyli największe kurorty wczasowe w Czarnogórze. PetrovacMy jednak stronimy od takich gwarnych miejscowości, a w tych dwóch przypadkach również mało kameralnych i klimatycznych. To po prostu zatłoczone molochy z poupychanymi wszędzie gdzie się da hotelami. W przypadku Baru to także połączenie blokowiska mieszkalnego Czarnogórców i kurortu – dla nas zero klimatu. Bardzo fajne miejscowości na wypoczynek to Petrovac z żwirkową plażą i Sutomore. Miasteczka czyste mające zarówno klimat, jak również odrobinę spokoju. Dla szukających dyskotek też się coś znajdzie, ale nie ma tego tak dużo, żeby przeszkadzało.

 

FOTORELACJA - galeria zdjęć z tej wyprawy


[mapsmarker layer=”5″]

 

Prosimy o ocenę. W przypadku negatywnej oceny prosimy o skomentować powód.

Kliknij na gwiazdki

Średni wynik 5 / 5. 4

Bądź pierwszą osobą , która zagłosuje

Jeśli podobała Ci się relacja

Podążaj za nami

We are sorry that this post was not useful for you!

Let us improve this post!

Tell us how we can improve this post?

Podziel się z innymi

4 komentarze do „CZARNOGÓRA co warto zobaczyć

  1. dzieki za cenne informacje – postaram sie wykorzystac wszystkie, bo jedziemy w przysłym roku do Czarnogóry do miejscowości Bar, nocleg w apartamentach Solatium Booking 😉 zaczynam odliczanie…:)

    1. Dzięki za odwiedziny. Zazdroszczę Wam, że jedziecie do Montenegro. Kraj ten zrobił na nas ogromne wrażenie. Jeśli lubicie góry to koniecznie wyskoczcie nad Tarę do Durmitoru. Nam nie udało się tam dotrzeć z uwagi na załamanie pogody i bardzo tego żałujemy

  2. Bardzo ciekawy wpis w zapierającymi dech w piersiach widokami ze cudnych zdjęć. Nigdy nie pomyślałam, ze w Czarnogórze może być tak pięknie i zjawiskowo. Wpis mnie bardzo zainspirował i dlatego też zaraz rozejrzałam się za ofertą wyjazdu właśnie w tym kierunku. Znalazłam fajna i bardzo atrakcyjną w Wtórni Wypraw. Urlop dopiero we wrześniu, planów brak więc jeżeli uda mi się namówić na taką formę spędzania wakacji partnera, uda mi się zobaczyć ten cudny kraj.

    1. Wielkie dzięki za odwiedziny. Czarnogóra to rzeczywiście bardzo ładny kraj z wieloma interesującymi i urokliwymi miejscami. Bardzo polecamy i zachęcamy do wypadu w góry nad Tarę. Nam niestety brakło czasy, aby tam dotrzeć, choć mieliśmy to w planie. Może Wam się uda :-).

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *