ANDALUZJA – Caminito del Rey, czyli Ścieżka Króla

Caminito del Rey
4.8
(4)

ANDALUZJA – Caminito del Rey, czyli Ścieżka Króla. Wyprawa: październik 2019r

ANDALUZJA – Caminito del Rey, czyli Ścieżka Króla. DLACZEGO TU…?


Ten wspaniały szlak leżał w naszych planach już od 2015 roku, kiedy to ponad stuletni trakt przebudowano i odpowiednio zabezpieczono tak, aby każdy turysta mógł bezpiecznie go przejść. Czytaliśmy wiele o tym miejscu chcąc tam jak najszybciej polecieć. Niestety przez te parę lat wygrywało ciągle coś innego. W końcu udało się. W sumie to był taki spontan – wyskoczyć w październiku do Hiszpanii. Oczywiście od razu pojawił się pierwszy cel – Caminito del Rey. No i jak widać zdołaliśmy go “ustrzelić”.

ANDALUZJA – Caminito del Rey, czyli Ścieżka Króla. WRAŻENIA.


Sporo czytając o tym szlaku na blogach i innych portalach turystycznych wiedzieliśmy, że nie jest to do końca trakt dla osób z lękiem wysokości. Nie ukrywam, że sam trochę go odczuwam. Tu jednak nie było na to czasu hahaha. Wrażenia jakie wywarł na nas kanion były tak silne, że nie myśleliśmy o lęku wysokości haha. A tak naprawdę to nie jest wcale tak strasznie jak piszą. Kładki są szerokie i człowiek czuje się na nich bardzo bezpiecznie, więc tylko osoby z naprawdę potężnym lękiem wysokości mogą coś odczuwać. Ci z małym lękiem spokojnie będą się cieszyć pięknem szlaku i z pewnością będą nim zachwyceni po przejściu.

ANDALUZJA – Caminito del Rey, czyli Ścieżka Króla. WĘDRÓWKA

Caminito del ReyCo to takiego Caminito del Rey? To z tłumaczenia Ścieżka Króla, która powstała ponad sto lat temu na niemal pionowej ścianie na wysokości 100 m. Podczas jej budowy podobno bardziej niebezpieczne prace powierzano skazanym na śmierć więźniom. Swoją nazwę zawdzięcza Królowi Alfonso XIII, który w  1921 roku, aby zainaugurować  wielkie otwarcie ścieżki przeszedł nią w całości. Caminito del Rey znajduje się w kanionie Desfi ladero de los Gaitanes, którego ściany w pewnych miejscach osiągają 300 m wysokości. Wąwozem płynie rzeka Guadalhorce, która łączy dwa punkty hydrologiczne tamtejszej elektrowni wodnej zasilającej całą Malagę. Ścieżka Króla została zbudowana w celu ułatwienia transportu, komunikacji między oboma punktami hydrologicznymi. Długość całego szlaku wynosi ponad 7 km, jednak te najbardziej spektakularne części przymocowane do skalnych ścian rozciągają się w sumie na długości około 3 km. Szlak zaczyna się w gminie Ardales, przecina gminę Antequera, a kończy w El Chorro. Kładka przymocowana jest  do skał na różnych wysokościach. Te najwyższe miejsca mocowania kładki wynoszą ok. 100 m nad ziemią. Od czasu otwarcia szlak ulegał stopniowemu wyeksploatowaniu do tego stopnia, że przejście nim stawało się coraz bardziej niebezpieczne. W latach 1999 i 2000 miało miejsce kilka śmiertelnych wypadków, więc Zarząd Andaluzyjski, aby uniknąć dalszych nieszczęść, postanowił zamknąć dostęp do traktu, a za wejście na zamknięty szlak karano mandatem 6.000 EURO. W 2015 r. szlak przebudowano, zabezpieczono i otwarto dla zwiedzających. Zamiast stalowych szkieletów i kruszącego się betonu, co widać aktualnie bezpośrednio pod nowymi kładkami, trasa składa się z zawieszonych na metalowych, wkutych w skały podporach drewnianych chodników.

No dobrze, to było przedstawienie miejsca, czas w końcu wyruszyć na spacerek Aby to zrobić dobrze jest zarezerwować, a w zasadzie zakupić sobie bilety na dobre parę tygodni przed odwiedzeniem miejsca. Na szlak wpuszczanych jest 400 osób dziennie, więc ilość wejść jest ograniczona. Można to zrobić na stronie TUTAJ. Tak naprawdę nie wiadomo, czy przybywając rano do wejścia kanionu uda się kupić bilety, czy nie. Czytaliśmy na innym blogu, że komuś się udało. Kiedy sami przybyliśmy już z kupionymi wcześniej przez internet biletami natrafiliśmy na kolejkę turystów, którzy zakupili bilet w kasie w dniu przybycia. Wejście odbywa się na przemian. Raz wchodzi grupa z przewodnikiem, na którą kupuje się droższe bilety przez internet, zaraz za tą grupą wchodzi grupa tych turystów, którzy kupili bilety w kasie przed wejściem. Koszt biletów za wejście bez przewodnika nie jest wysoki – 9 EURO. Z przewodnikiem już 2 razy tyle. Sami kupiliśmy właśnie to wejście przez internet gdzie już nie było wolnych indywidualnych wejściówek. I teraz nie wiemy, czy nie były one dostępne, ponieważ te indywidualne wejściówki kupuje się właśnie bezpośrednio przed wejściem, czy po prostu były już wykupione, a wolne były już tylko te droższe z przewodnikiem. Nie wykluczone, że przez internet kupuje się tylko bilety z przewodnikiem, zaś indywidualne nie są dostępne przez internet tylko na miejscu przed wejściem. Rezerwując bilet z przewodnikiem mamy zagwarantowane miejsce w grupie na konkretną godzinę i przybywając punktualnie nie musimy czekać na wejście. Tak to wygląda. Zanim ruszymy na szlak otrzymujemy zestaw “wędrowca” kask, siateczkę higieniczną na głowę pod kask i zestaw słuchawkowy, aby usłyszeć podczas wędrówki wszystko to, co mówi przewodnik w naszym przypadku po angielsku. Kaski są w różnych kolorach. Białe zarezerwowane są dla turystów indywidualnych, którzy idą swoją prędkością oraz zielone dla grup z przewodnikiem. Szlakiem kanionu poruszamy się ściśle wyznaczoną ścieżką bez bardzo długich postojów nawet jeśli idziemy indywidualnie. za grupami wchodzą pracownicy ochrony parku, którzy gwiżdżą, jeśli zobaczą kogoś schodzącego ze szlaku lub przesiadującego zbyt długo pozostając daleko za  swoją grupą. Wędrówka traktem kanionu to bardzo przyjemny relaks. Oprócz kładek mamy sporą, większą część szlaku po gruncie. Przejście kładkami to prawdziwa przyjemność. To bezpieczne pomosty, miejscami bardzo szerokie, z których podziwiamy spektakularne widoki. Pomimo wielu informacji dotyczących lęku wysokości, który może tu zaatakować stwierdzamy, że sami nic takiego nie odczuliśmy mimo, że wisząc na otwartych kolejkach linowych trochę go odczuwamy. Tu idziemy blisko skał i trzeba mieć naprawdę baaardzo silny lęk, aby odczuć jakikolwiek dyskomfort przejścia nawet w tych najwyższych miejscach.  

Aby wejść na szlak mamy do wyboru dwa wejścia. Jedno, to wejście znajdujące się tuż przy restauracji El Kiosko, drugie znajduje się około 300 dalej w kierunku południowym bezpośrednio przy drodze. Oba wejścia wprowadzają na szlak skalnymi tunelami i doprowadzają do kasy biletowej przy starej stacji elektroenergetycznej i zaporze Gaitanejo. De facto właśnie od tego miejsca zaczyna się ten prawdziwy Caminito del Rey. Należy wiedzieć, że droga do kasy od pierwszego wejścia przy El Kiosko ma długość 2,7 km. Trasa druga jest krótsza i liczy sobie 1,5 km, którą sami pokonaliśmy w około 20 minut. Jeśli będziecie dojeżdżać do Caminito samochodem to macie do wyboru dwa parkingi. Ten przy El kiosko – trochę mały i ten przed drugim wejściem gdzie parking jest trochę większy. Tu koszt parkingu 4 EURO / dzień. Sami właśnie tu zostawiliśmy auto, skąd powędrowaliśmy dalej w kierunki El kiosko wzdłuż drogi szukając wejścia. Znalezienie go nie było trudne, ponieważ znajdujący się około 150 metrów dalej od parkingu tunel posiadał oznaczenie, które kierowało już na szlak do Caminito del Rey. Mieliśmy wykupione bilety na godzinę 10:00, a na parking wjechaliśmy już dobrze po 9:00, więc ruszyliśmy szybkim krokiem, aby zdążyć na nasze wejście. Śpiesząc się nie zwracaliśmy szczególnej uwagi na atrakcje, jakie stworzyła tu natura. Myślimy tu o tzw. Łuku Gotyckim, który został zbudowany w piaskowej skale właśnie przez siłę natury. Kiedy już doszliśmy do punktu wejścia na szlak nasza grupa wraz z przewodniczką właśnie się tworzyła. Zdążyliśmy prawie na styk. Otrzymaliśmy zielone kaski, zestaw słuchawkowy, który pozostaje już na własność i siateczkę higieniczną pod kask. Zaraz po tym próba zestawów słuchawkowych, potem krótki instruktarz jak należy zachować się na szlaku i w drogę.  Na początku przechodzimy obok jednej z najstarszych w Hiszpanii elektrowni wodnej Gaitanejo. Dalej przechodzimy na mały punkt widokowy, z którego można zobaczyć zaporę Gaitanejo typu grawitacyjnego o pojemności 4600 m³ zbudowaną w 1927 roku. Wysokość tamy to 20 m, a szerokość 55 m. Opuszczając punkt widokowy i łagodnie schodząc schodami wchodzimy na interesującą część traktu mijając po lewej stronie resztki małej Tamy Cambutas i wodospad. Dalej wchodzimy już na kładki wbite w skalną ścianę wąwozu. Od tego momentu zaczyna się prawdziwy teatr. Tu już nie trzeba nic pisać, po prostu musicie tu przyjechać i podziwiać. Grupa z przewodnikiem nie idzie szybko. Przewodnik idąc i co chwilę zatrzymując się opowiada o historii powstania Caminito del Rey, jego budowie i czym się charakteryzuje. Turyści co chwilę zatrzymują się, by zerknąć w dół lub na przeciwległe, ślicznie wybarwione skalne ściany. Kiedy wyjdzie się z pierwszej części kanionu na nieco bardziej otwarty teren widać po przeciwległej stronie przebijającą się przez skały linię kolejową. Podczas wędrówki z pewnością przejedzie pociąg, który pojawia się i znika między skalnymi tunelami. Na szlaku znajduje się kilka punktów widokowych. Jeden z tych głównych to punkt przy Moście Królewskim zlokalizowanym mniej więcej na 700-setnym metrze od wejścia na ścieżkę.  Widoczny na zdjęciu obok nasz obiekt nie jest oczywiście otwartą do przejścia częścią szlaku. Dowiadujemy się tu od przewodnika, że mostem tym komunikowano transport różnych materiałów ze ścieżki do pociągu kursującego po drugiej stronie wąwozu. Idąc dalej, mniej więcej w połowie szlaku znajduje się mały staw, przy którym wszystkie grupy odpoczywają. W sumie nie ma po czym, bo szlak nie jest w ogóle forsujący. Można tu jednak spojrzeć na wąwóz z innej perspektywy niż z kładek. Widać tu całą jego szerokość i sporo szybujących nad skałami drapieżnych ptaków, w większości orłów. Druga część szlaku to ta najbardziej spektakularna. To tu znajdują się najwyższe ściany skalne i najwyżej przymocowane do skał odcinki kładek. Wspaniała sprawa. Tutaj z uwagi na 90-cio stopniowe zakręty nasza pani przewodnik zanika w słuchawkach. To nam jednak nie przeszkadza, ponieważ przyjechaliśmy tu przede wszystkim oglądać, a nie słuchać. Miejsce naprawdę spektakularne. Pod koniec szlaku znajduje się mały balkonik ze szklaną podłogą, na który mogą wejść tylko 4 osoby. Tak przynajmniej informuje tablica informacyjna. To chyba ten najwyższy punkt zawieszenia kładek. Ech robi wrażenie. Stąd już parę kroków do wiszącego mostu, który odczuwalnie huśta się podczas przechodzenia. Po zejściu z wiszącego mostu zaczynamy schodzenie. To już końcówka. Na początku kładki skręcają w lewo pokazując przed nami szmaragdową wodę płynącej w dole rzeki. Pięknie stąd widać. Ten ostatni odcinek bardzo często pokazywany jest na zdjęciach w internecie. Tutaj idziemy kładką przymocowaną mniej więcej w połowie wysokości długiej skalnej ściany, w którą wbija się pociąg przeciskający się dalej przez skały równolegle do własnie przebytego szlaku.  Po zejściu z kładek opuszczamy granice Caminito del Rey.  Wspaniała  wędrówka  naszym zdaniem dla  każdego,  kto  nie  przestraszy  się  informacji  o lęku  wysokości. Teraz pozostaje dotrzeć do naszego parkingu, na którym pozostawiliśmy auto. Od bramki wyjściowej szalu trzeba przejść około 1 km do parkingów i postoju busów w El Chorro. Po przejściu krótszego odcinka tuż przy drodze znajduje się oficjalny punkt wyjścia ze szlaku, w którym zostawiamy kaski. Stąd jeszcze kawałek do przystanku, skąd busy transportują wszystkich turystów do samego El Kiosko. Bilety na bus można nabyć od razu przy zakupie biletów wejściowych na szlak. Kupując wejściówki przez internet również możemy wybrać opcję z transportem powrotnym. Wtedy okazujemy nasze bilety, które znajdują się na wydruku całego biletu wejściowego do kanionu. Jest również opcja zakupu biletu bezpośrednio w autobusie. Na autobus nie czekaliśmy długo. W zasadzie to bus już stał, czekaliśmy już tylko na odjazd. Transport na parking trwa około 20 minut. Postanowiliśmy wysiąść pod samym El-kiosko, by zdegustować jakiś dobry lunch. Wędrówka kanionem zajęła nam około 3,5 godzin wraz z transportem do parkingu. Mieliśmy więc godzinę 13:30. To dobra pora na obiadek, który bardzo nam smakował w tutejszej restauracji. Tym właśnie kulinarnym akcentem zakończyliśmy wycieczkę do Caminito del Rey, która zajęła nam z dojazdem trochę więcej jak pół dnia. Drugą połowę dnia spędziliśmy w pięknej Rondzie, którą opisaliśmy w osobnej relacji.

 

Na koniec zapraszamy tradycyjnie na foto spacer po kanionie. WEJDŹ DO GALERII. 


Nasza trasa przejścia przez Caminito del Rey

Licencja Creative Commons
Ta praca jest dostępna na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Użycie niekomercyjne-Na tych samych warunkach 4.0 Międzynarodowe.


 

Prosimy o ocenę. W przypadku negatywnej oceny prosimy o skomentować powód.

Kliknij na gwiazdki

Średni wynik 4.8 / 5. 4

Bądź pierwszą osobą , która zagłosuje

Jeśli podobała Ci się relacja

Podążaj za nami

We are sorry that this post was not useful for you!

Let us improve this post!

Tell us how we can improve this post?

Podziel się z innymi

2 komentarze do „ANDALUZJA – Caminito del Rey, czyli Ścieżka Króla

  1. Kolega mieszka całkiem nie daleko w Antequera ,a ja ze dwa razu w roku u niego jestem , i nigdy mi nie pokazał tych okolic . Widać z relacji ze jest ciekawie i trochę adrenaliny też by przy tym było .

    1. Z tą adrenaliną to przesada. Szlak jest bezpieczny, a jego urok przysłania jakiekolwiek obawy przed wysokością. Zresztą kładki są szerokie o komfortowe. Ponadto cały szlak nie składa się tylko z kładek. Większość szlaku wiedzie ścieżką w środku kanionu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *