TURCJA Kursunlu, Aspendos, Side. Wyprawa: czerwiec 2012r
TURCJA Kursunlu, Aspendos, Side; DLACZEGO TU…?
Objazdówka KAS to jedna z typowych wycieczek pokazujących ciekawsze miejsca między Alanyą, a Antalyą. Na początku zastanawialiśmy się czy nie wypożyczyć samochodu i objechać te kilka miejsc w sposób niezależny, jednak z uwagi na dość specyficzny ruch na drogach Turcji wybraliśmy wycieczką zorganizowaną. Co do powodu wyboru takiej wycieczki ciężko się wypowiedzieć. Ja chciałem odwiedzić Park Kursunlu, a Ela Aspendos. W ten sposób padł pomysł na wycieczkę KAS, czyli Kursunlu, Aspendos, Side, w której kolejność zwiedznia odwróciła się o 180º, no Aspendos nie zmienił pozycji i był drugi, ale zaczęliśmy od Side i skończyliśmy na Kursunlu.
TURCJA Kursunlu, Aspendos, Side; WRAŻENIA
W skrócie można powiedzieć tak, Side zatłoczone w swoim centralnym miejscu, Aspendos każe nam pokłonić głowy przed swoją budowlą i niespotykaną akustyką, a Kursunlu to namiastka przyrodniczego raju, na który jak dla mnie osobiście organizator przeznacza zbyt mało czasu na zwiedzanie. Tak właśnie to wygląda. Wszystkie trzy miejsca posiadają swój urok. Na mnie największe wrażenie zrobił Park Kursunlu, a na Elę oczywiście Aspendos. Side to dwa w jednym, czyli miasteczko wykopaliskowe pokazujące historię starożytną w odkopywanych budowlach oraz kurort wypoczynkowy. Dla informacji, ta widoczna na zdjęciu charakterystyczna dla tego miasteczka budowla kolumnowa to nie historia z przed kilku set lub tysięcy lat, lecz postawiona kilkanasice lat temu konstrukcja nawiązująca do starożytności, podnosząca klimat tego miejsca.
TURCJA Kursunlu, Aspendos, Side; ZWIEDZANIE
Zwiedzanie rozpoczęliśmy od miasteczka Side. Wcześniej oczywiście autokar prowadzony przez znanego nam już z wcześniejszej wycieczki kierowcę Hasana podjechał pod nasz hotel i zabrał do miasteczka. Z Alanyi do Side nie jest daleko, więc dość szybko dotarliśmy na miejsce. W autokarze przewodnik mówiący po polsku przedstawił skrzętnie nam plan wycieczki, po czym usiadł w swoim fotelu obok kierowcy i do samego Side już nic nie mówił. Nie było to jednak spowodowane jego małomównością, ale przeziębieniem, z którym chłopina się męczył. Wszyscy zastanawiali sie jak można się przeziębić w prawie 40 stopniowym upale; dość szybko odpowiedział, że klimatyzacją. To fakt, klima w tureckich autokarach jest chyba najsilniejszą ze wszystkich w Europie haha. Wjeżdżając do miasteczka mijamy mury miejskie. Siedząc w autokarze po prawej stronie widać pozostałości starożytnej ulicy kolumnadowej wiodącej do agory, która pokazuje się nam po lewej stronie.
Droga do starego miasta prowadzi przez starą bramę miejską, przez którą autokar przepycha się na centymetry. Kiedy już wjechaliśmy do Side w pierwszej kolejności pokierowaliśmy się do wybrzeża, przy którym stoją ruiny Świątyni Apollina i Ateny. To właśnie te charakterystyczne pięć kolumn wraz z niewielkimi fragmentami belkowania, które ustawiono kilka lat temu, by podnosiły starożytny klimat miejsca. Budowla pięknie prezentuje się w świetle zachodzącego słońca. W tym miejscu zawsze jest bardzo tłoczno. To centralne miejsce charakterystycznego Side. Wycieczki zorganizowane dostają tu krótki bonus czasowy, chyba około 40 minut. Po tym czasie udajemy sie handlową ulicą, przy której rzemieślnicy prezentują i sprzdają swoje wyroby. Najwięcej jest chyba charakterystycznych lamp.
W miasteczku odwiedzamy jeszcze inne miejsca, m.in. agorę, czyli plac główny – rynek, ulicę kolumnadową, wspomnianą wcześniej bramę miejscką i dobrze zachowane latryny, oczywiście nie korzystamy z nich. W Side znajduje się również amfiteatr, ale podczas naszego pobytu niestety ruiny były zamknięte ze względu na trwające tam wykopaliska. I tak z uwagi na goniący nas czas, bo przecież trzeba jechać w kolejne miejsce musimy powoli zmierzać do autobusu. To jest niestety minus wycieczki zorganizowanej. Po prostu trzeba jechać i już. Warto mimo nieobliczalnego ruchu drogowego w Turcji wypożyczyć auto i przyjechać tu popołudniu i posiedzieć do wieczora. Wtedy czujemy klimat miejsca. Zachód słońca to nie wszystko, w nocy ruiny są pięknie podświetlone, dając turystom możliwość zupełnie innego odbioru tego miejsca. Samochód trzeba zostawić na parkingu, opłaty nie są wysokie, a pozostawienie auta bliżej starego centrum stwarza ryzyko odholowania go przez policję. To zupełnie nie potrzebne.
Czas zmienić lokalizację. Teraz przemieszczamy się do Aspendos. Co to jest Aspendos? To miasto, w którym znajduje się ogromny starożytny amfiteatr, będący najwspanialszą zabytkową budowlą na całym śródziemnomorskim wybrzeżu. Budowla wywarła na nas ogromne wrażenie już przy wjeździe na parking. Jego tylna ściana, gdzie po drugiej jej stronie znajduje się scena jest przeogromna. Do amfiteatru wchodzimy przez jeden z oryginalnych sklepionych korytarzy prosto na płytę orchestry, gdzie od razu odczuwamy jacy jesteśmy mali w
tej olbrzymiej skali budowli. Charakterystyczna dla Rzymian półkolista konstrukcja widowni zawiera jak udało nam się naliczyć około 40 rzędów siedzeń. Na samej górze widowni przechodzimy przez ozdobną, arkadową galerię, z której doskonale widać całą scenę i ścianę tylnią amfiteatru. Oboje z Elą nie wyobrażaliśmy sobie, że w takich konstrukcjach można uzyskać tak niewiarygodną akustykę. Rozmawiając ze sobą słyszeliśmy jak nasze głosy dźwięczą – nieprawdopodobne. Podczas naszej wizyty skończyła się próba jakieś sztuki. Ze sceny schodzili aktorzy w starożytnych strojach rzymskich. Można było cyknąć sobie fotę. Na uwagę zasługuje fakt, ze w sezonie letnim w amfiteatrze odbywają się przedstawienia: opery, operetki itp. Przed wejściem zawieszona jest ogromna tablica z repertuarem na cały sezon. W czerwcu odbywa się tu Festiwal Opery i Baletu legitymujący się międzynarodową sławą. Bilety rozchodzą się ponoc błyskawicznie. Zwiedzając Aspendos z wycieczką zorganizowaną jest trochę mało czasu na to, aby podejść z prawej strony ścieżką do góry i ujrzeć budowlę z góry. Jeśli ktoś jest tam indywidualnie to polecam spacer do góry, bo widok przedni.
Przy okazji można zobaczyć pozostałe zabytkowe budowle miasta, ale to już ruiny. Przed przyjazdem do Aspendos nasz przewodnik powiedział o tej ścieżce, więc nie mogłem sobie odmówić. I tak w samo południe, w ponad 40 stopniowym upale na początku truchtem, potem już marszem wdrapałem się na górę. W głowie pulsowały mi wszystkie żyły, ale warto było. Widok robi wrażenie. Dobrze, że Ela została na dole i 5 minut przytrzymała autokar.
W amfiteatrze spędziliśmy około 1…1,5 godziny. W godzinach już popołudniowych skierowaliśmy sie do Kursunlu, czyli Narodowego Parku Wodospadów Kurşunlu Şelalesi Tabiat Parkı. Park z wodospadami został utworzony na rzece Aksu i zlokalizowany jest około 20 km na północny wschód od Antalyi. Rzeka wraz z wodospadami przeciska się między drzewami malowniczego lasu piniowego. Tu jest naprawde uroczo. Niestety czas jaki pozostawia nam organizator jest bardzo krótki. To jeśli dobrze pamiętam około 1,5 godziny – powinno być dwa razy tyle. Czas ten wystarcza na sprawny marsz przez parkowy szlak bez zbędnego zatrzymywania się. Jeśli chcemy porobić fajne fotki, bo tu naprawdę można to trzeba przyjechać indywidualnie. Sami najpierw czekaliśmy, aż zrobi się trochę luźniej pod wodospadem, pod który można wejść.
Później powoli za grupą z przystankami w zacisznych miejscach przemieszczaliśmy sie zgodnie ze znakami na szlaku. Po krótkim czasie zreflektowaliśmy sie, że trzeba się pośpieszyć, bo autokar nam zwieje. I tak zaczął się najpierw szybki marsz, a potem trucht pod górę w wilgotnym, gorącym środowisku. Park urokliwy, a ja nie byłem zadowolony, ponieważ nie zeszliśmy do samego dołu szlaku. Do autokaru przybiegliśmy już cali mokrzy z potu. Ech, szkoda. Na to, na co chciałbym zwrócić uwagę to, aby nie wybierać się do Kursunlu w weekendy. Miejsce oblegane jest wtedy przez mieszkańców Antalyi, którzy przybywają tu na rodzinne pikniki. I tak po 90 minutach w Kursunlu rozpoczęliśmy powrót do Alanyi gdzie kwaterowaliśmy. Około 18.00…18.30 byliśmy już pod hotelem.
INFORMACJE
Ciężko przekazać jakiekolwiek informacje praktyczne, gdy wyjeżdża się na wycieczkę zorganizowaną. Chyba tylko to, że koniecznie trzeba zabrać porządną ilość wody i wygodne buty. No i może 2 koszulki na zmianę, bo ja osobiście pociłem się jak mysz przy porodzie.