GORC – opis szlaku; wyprawa na Gorc: wrzesień 2024
GORC – CO TO ZA MIEJSCE?
Gorc to jeden z głównych szczytów Gorców – pasma górskiego tworzącego zachodnią część Beskidów. Wznosi się na wysokość 1.228 m n.p.m. i nie stanowi większego problemu z jego zdobyciem. Na szczycie znajduje się wybudowana w 2015 roku wieża widokowa, z której możemy podziwiać wspaniałą panoramę Tatr oraz Beskidów – od Babiej Góry przez Beskid Wyspowy, Pieniny, aż po pasmo Jaworzyny Krynickiej w Beskidzie Sądeckim. Na Gorc można wyjść kilkoma szlakami. Czarny ze Szczawy. Będąc w Kamienicy można podjechać do Zasadnego, skąd wiedzie szlak czerwony. Najbardziej chyba popularny jest szlak niebieski, na który wchodzimy w Rzekach – obszar miasteczka Lubomierz. Jeśli kwaterujemy na Turbaczu to możemy również i stamtąd zdobyć Gorc wędrując szlakiem czerwonym i dalej zielonym. Jak widać Gorc jest łatwo dostępny z kilku punktów startowych. Ważne jest jednak, aby tak zaplanować trekking, żeby nie wracać tą samą drogą. Sami tak zrobiliśmy wędrując z Rzek.
GORC – opis szlaku. WRAŻENIA
Główną atrakcją na szczycie Gorca jest wieża widokowa. Roztaczający się z niej krajobraz w panoramie 360 stopni robi naprawdę wrażenie. Wieża wznosi się wysoko ponad korony drzew, co pozwala zachwycić się widokiem. Sam szlak natomiast niestety nie należy do spektakularnych haha. Idąc z Rzek mamy po drodze raptem dwa miejsca, z których roztaczają się widoki. Większa część szlaku wiedzie przez las. Jednak warto przejść, by dojść na wieżę.
GORC – opis szlaku. WĘDRÓWKA
Jak już wspomnieliśmy trekking rozpoczęliśmy w Rzekach. To taka mała wioska za Lubomierzem. Właściwie to można powiedzieć dzielnica Lubomierza. Wędrówkę można rozpocząć z pola biwakowego Trusiówka, łatwo znaleźć na mapach lub przy leśniczówce Kiczora. Jest tu miejsce parkingowo biwakowe. Z racji, że jest to teren prywatny dobrze jest zapłacić „urzędującym” tu właścicielom, którzy nie podają cennika, ani nie oznaczają, że jest to parking płatny tylko pobierają 20zł do ręki bez paragonu. Oczywiście można podjechać autem głębiej drogą i wtulić się gdzieś w pobocze, ale droga jest wąska i jak będzie jechał jakiś szerszy traktor to można mieć przykrą niespodziankę po powrocie z wędrówki. Zostawiliśmy więc bolida na polu parkingowym i ruszyliśmy szlakiem na mostek w kierunku leśniczówki obierając kierunek przeciwny do wskazówek zegara w zaplanowanej pętelce widocznej na mapce.
Wędrówka nie jest zbyt forsująca, ale trochę podejść trzeba. Mijamy po drodze małą wiatę na połączeniu ze szlakiem czarnym wiodącym ze Szczawy. Suniemy dalej docierając na polanę Gorca Kamienieckiego. Tu w końcu ładnie widać. Na horyzoncie widoczny jest również nasz cel – wieża widokowa na Gorcu. To już „rzut beretem”, więc po ok 10 minutach byliśmy już pod wieżą. Pomimo słonecznego weekendu nie było dużo ludzi. Na wieży byliśmy nawet przez pewien czas zupełnie sami. Pięknie stamtąd było widać. Szkoda tylko, że Tatry były mocno zamglone. No, ale cóż w godzinach około południowych dobrej ostrości powietrza raczej nie będzie. Przy wieży znajdują się bele, na których można usiąść i coś skonsumować. Sami tak też uczyniliśmy spędzając na szczycie w sumie około 20…30 minut.
Droga powrotna została zaplanowana tak, aby nie wracać tym samym traktem. Trzeba było więc wyszukać drogi nieoznaczonej szlakiem, która pozwoliłaby zrobić pętelkę i wrócić do miejsca startu. Na naszej mapce widać, że za nieoznaczonym na szlaku szczycie Średniak należy skręcić w prawo. Jest to leśna droga łącząca szlak zielony, którym szliśmy ze szlakiem czerwonym, i dalej niebieskim, którym wróciliśmy na nasze pole parkingowe. Łącznik ten nie należy do komfortowych ze względu na koleiny wydrążone chyba przez motocykle lub inne pojazdy.
Zejście na dodatek miejscami jest dość ostre co mocno utrudnia przejście zwłaszcza po deszczu. Jednak droga jest i można tak, czy inaczej zejść do niebieskiego szlaku i tym samym zatoczyć pętelkę, która tworzy nam około 12-13 kilometrową wędrówkę. Już po zejściu na niebieski szlak mijamy urokliwe zbiorniki płazów z krystaliczną wodą i pomostkami. Przy szlaku znajduje się mała chata Papieżówka z kamieniem, na którym zapisano słowa przebywającego tutaj Jana Pawła II „Pilnujcie mi tych szlaków”. Stąd do parkingu już prosta droga.
I tak cała wędrówka zajęła nam około 5 godzin z przystankami. Na koniec przygotowaliśmy sobie tzw. wisienkę na torcie. Stacjonując w Mszanie Dolnej w drodze powrotnej na kwaterę zajechaliśmy do Poręby Wielkiej na Termy Gorce. Po górskim trekkingu około 90 minutowa kąpiel w solankach to wspaniały pomysł, który z pewnością jeśli nie usuwa to minimalizuje zmęczenie. Na drugi dzień po czymś takim nie czujemy zakwasów, jeśli wędrówkę odbywamy bez wcześniejszej jakiejś zaprawy. Polecamy to miejsce wszystkim kwaterującym w okolicy Mszany. Trekking plus termy to wspaniale spędzony dzień.