Karlova studanka. Wyprawa – lipiec 2014r
FOTORELACJA - galeria zdjęć z tej wyprawy
Karlova Studanka – DLACZEGO TU…?
Po czerwcowym urlopie w samym środku sezonu wakacyjnego nie sposób usiedzieć w domu, a w naszym przypadku to wręcz niemożliwe. Zawsze jednak mamy problem gdzie spędzić jeden z wolniejszych od obowiązków wakacyjnych weekendów. Tym razem trafiło na perełkę czeskich Jesioników Karlovą Studankę. Oczywiście nie chodziło tu tylko o spacer po tym urokliwym uzdrowisku, ale przede wszystkim o przejście piękną, wręcz bajkowa dolinką Białej Opavy. Sporo przeczytaliśmy o dolince, szczycie Pradziada i samym miasteczku. Z uwagi na bliską odległość od naszego miejsca zamieszkania nie mieliśmy wątpliwości co do odwiedzenia tego miejsca w jeden tylko weekend. Oczywiście na zwiedzenie doliny i miasteczka wystarczyła tylko sobota. Drugi dzień to już będzie kolejna relacja.
Karlova Studanka – WRAŻENIA
Doprawdy nie spodziewaliśmy się, że będzie tam tak ładnie. Spacer po dolince nie tylko naładował nas energią, ale również był źródłem zachwytu przyrodą, który dało się odczuć wędrując w towarzystwie płynącego, bajkowego potoku. Na szlaku było trochę ludzi, jak to na szlaku w urokliwych miejscach. Nie przeszkadzało to jednak w nieforsownej wędrówce. Idąc minęliśmy po drodze kilka kaskad, wodospadów. Ścieżka jest dość szeroka, więc nie powoduje korków w nie małym ruchu turystów. Pod koniec szlaku pokonujemy podejście. Ale nie jest ono zbyt długie i forsowne. Tak w sam raz na poprawienie krążenia. Na koniec dnia ponownie staliśmy się ofiarami uroku tego czeskiego regionu, tym razem samego uzdrowiska Karlovej Studanki. Miasteczko bajkowe, czyste, niezatłoczone. W sam raz na odpoczynek i obiadek po delikatnej górskiej wycieczce.
Karlowa Sudanka – ZWIEDZANIE
Czeski weekend rozpoczęliśmy już w piątek przybywając na kwaterę w Małej Moravce. Niestety noclegów w Karlovej Studance już nie było. Mała Moravka to mała miejscowość górska tętniąca życiem szczególnie zimą ze względu na mocno rozbudowane ośrodki narciarskie. Latem i wiosną jest tu raczej spokojnie z czego byliśmy raczej zadowoleni. Jest tu sporo kwater i kilka hoteli. Jednym ze szczególnych jest hotel BRANS. Nie kwaterowaliśmy w nim, ale obok chodziliśmy na dobre piwko. Hotel przyciąga do siebie nie tyle ofertą noclegów, ale kąpielami piwnymi. Tak właśnie, każdy turysta lub narciarz może skorzystać z kąpieli w drewnianych beczkach wypełnionych wodą o temperaturze ok. 37ºC wzbogaconą o składniki, z których warzy się piwo, m.in. drożdże, chmiel, brzęczka słodowa. My jednak woleliśmy usiąść przy zimnym piwku o temperaturze 7ºC na tarasie z widokiem na góry i ośrodek. W sobotni dość wczesny poranek wyruszyliśmy na wycieczkę. Samochodem podjechaliśmy na mały leśny parking za hotelem Hubertus, skąd ruszyliśmy żółtym szlakiem wzdłuż potoku Biała Opava. Aby zaparkować na tym właśnie parkingu trzeba tam być nie później niż 8.30-9.00. Inaczej parkujemy wzdłuż ulicy lub przy samym hotelu Hubertus, gdzie niestety trzeba już zapłacić. Żółty szlak jest bardzo urokliwym traktem, wiedzie przez cały czas obok potoku Białej Opavy, co pewien czas przenosząc mostkami wędrujących turystów raz na lewą, raz na prawą stronę. Czasem jednak odchodzi od potoku, ale nie na tyle, żeby utracić jego szum. Pokazują się wtedy szczyty gór, po czym szlak znów chowa się między drzewami stykając z potokiem. Ścieżka jest dość szeroka, więc nie ma większego ścisku nawet przy większej ilości ludzi na szlaku. Spacer dostarcza każdemu sporo doznań wywołanych pięknem przyrody. Poza tym nie jest ciężki. Rodzina z dziećmi bez problemu da radę. Długość w obie strony to około 7-8km. Dopiero pod sam koniec trzeba pokonać stromsze podejście. Jednak nie jest ono długie i wyczerpujące. Odłączamy się wtedy już od potoku i kierujemy żółtym szlakiem na Ovczarną. Znajduje się tu parking, z którego można zaatakować najwyższy szczyt w paśmie Wysokiego Jesenika – Praded. Nie ukrywam, że zrezygnowaliśmy z przejścia na Pradziada. Nie wynikało to jednak ze zmęczenia, którego, aż tak bardzo nie odczuwaliśmy, ale z powodu dość naszym zdaniem nudnego podejścia. Na szczyt wiedzie asfaltowa droga z dość ładnym widokiem na pasmo górskie, jednak nie do końca nas taki spacerek pociągał. Dlatego posiedzieliśmy na górze w knajpeczce i po około 1 godzinie zdecydowaliśmy się zejść do Karlovej Studanki, której klimat znacznie bardziej nas interesował. Z Ovczarnej można zejść pieszo niebieskim szlakiem lub zjechać autobusem miejskim, który kursuje góra-dół przewożąc ludzi. Z uwagi na fakt, że chcieliśmy trochę dłużej poszwędać się po uzdrowisku wybraliśmy powrót autobusem. Nie było to zły pomysł, ponieważ schodząc pieszo w dół trzeba uważać na wąskiej drodze na przejeżdżające samochody no i autobusy. Stanowi to mały dyskomfort. Po około 7-10 minutach jazdy znaleźliśmy sie pod hotelem Hubertus. Stąd przeszliśmy spacerkiem do centrum miasteczka mijając przydrożną pijalnię wód i sanatorium. Uzdrowisko jest bardzo małe, ale przyjemność przebywania w nim ogromna. Bardzo czyste, brukowane uliczki, a własciwie to jedna ulica. Charakterystyczne drewniane budynki w eleganckim stylu klasycznym i stylu empire zaczęto budować już na przełomie XVII i XVII wieku. Teraz w XXI wieku sa oczywiście odnowione, ale nadają uzdrowisku charakterystyczny klimat. W miasteczku odczuwa się typową dla uzdrowiska atmosferę, zwłaszcza po 18.00 kiedy wszyscy kuracjusze po kolacji wylegaja na spacery. Ale spokojnie, miasteczko choć małe nie zamienia się wtedy w zatłoczone Krupówki. Więcej ludzi przewija się w ciągu dnia. To oczywiście turyści schodzący z Pradziada na mały posiłek. My zresztą tez zasiedliśmy w jednej z kilku restauracji. Tych nie ma tu wiele. w porze obiadowej ciężko znaleźć wolne miejsce. Dopiero wieczorem przeludnia się i jeśli ktoś ma ochotę na podwieczorek, lody itp to bez problemu miejsce znajdzie. Dzień szybko przeleciał i tak około 19.00 ruszyliśmy na parking leśny do auta, skąd przejechaliśmy już na kwaterę i naszej restauracji z tarasem na wieczorne piwko. Sobotnia wycieczka nazwijmy to lekko górska i w drugiej części dnia bardzo spacerowa upłynęła nam bardzo urokliwie i sielsko. Nie wywołała żadnego przemęczenia, lecz przyjemność z lekkiej wędrówki dolinką Białej Opavy i leniwego spaceru po uzdrowisku.
INFORMACJE
Do Karlovej Studanki dotrzeć można od Prudnika pokonując odległość około 50km. Z uwagi na małą ilość miejsc noclegowych warto pomysleć o kwaterach wczesniej. Zawsze jednak można ulokować się w Małej Moravce oddalonej o 3,5km od uzdrowiska. W samym centrum Karlovej Studanki znajduje się hotel DZBAN. Nie wiem jaki oferuje standard, ale myślę, że dla przeciętnego turysty powinien być wystarczający. W miasteczku znajdują się również kwatery. Zlokalizowane są one na obu końcach miejscowości. Ani z jednej strony, ani z drugiej nie jest daleko do centrum. W sanatoriach z pewnością można wykupic zabiegi, nas to jednak nie interesowało, więc informacji na ten temat nie mamy.
FOTORELACJA - galeria zdjęć z tej wyprawy
[mapsmarker marker=”38″]