SZWAJCARIA – PRZEŁĘCZ FURKA

Furka Pass
4.4
(7)

SZWAJCARIA Górskie Drogi – PRZEŁĘCZ FURKA; wyprawa: sierpień 2020


FOTORELACJA - galeria zdjęć z tej wyprawy


SZWAJCARIA – PRZEŁĘCZ FURKA; DLACZEGO TU…?

Furka Pass

Dlaczego akurat tu…? Co za pytanie. Przecież to jedna z najpiękniejszych przełęczy w Europie, więc jak tu nie przyjechać. Tym bardziej, że kwatera nasza nie była aż tak bardzo od niej oddalona. To miejsce znaliśmy już od lat. Nie tylko dlatego, że są tam wspaniałe widoki, ale również dlatego, że właśnie na tej trasie kręcono jeden ze starszych odcinków Jamesa Bonda – Goldfinger. Na dodatek około 3km od najwyższego punktu przełęczy znajduje się punkt widokowy na topniejący lodowiec Rodanu, do którego można wejść wydrążonymi korytarzami. Dla nas to wystarczające powody, żeby tu przyjechać.

SZWAJCARIA – PRZEŁĘCZ FURKA; WRAŻENIA

Furka Pass

Wspaniałe widoki, spektakularna droga górska i na dodatek wspomniany lodowiec, a to wszystko okraszone piękną pogodą – dla nas to była rewelacja. Przejazd Furką dostarcza sporo wspaniałych wrażeń i to nie tylko krajobrazowych, ale również  z samej jazdy krętą, ale bezpieczną drogą. Wejście do lodowca to również coś nowego dla nas, tym bardziej, że nie ma tu komercji, czyli żadnych lodowych figur lub innych upiększeń tylko wykute w lodzie, surowe korytarze. Takie miejsca bardzo nas „kręcą”.

SZWAJCARIA – PRZEŁĘCZ FURKA; WĘDRÓWKA

Furka Pass

Jak już wspomnieliśmy Przełęcz Furka jest jedną z najpiękniejszych przełęczy w Europie, a jej najwyższy punkt zlokalizowany jest na wysokości nie wiele niższej, niż nasze Rysy, czyli 2431m n.p.m. Trasa przełęczy biegnie między miejscowościami Oberwald, skąd spinamy się do góry, gdzie znajduje się nazwijmy to dopiero dno przełęczy – miejscowość Gletsch, a drugą miejscowością Realp, w której oficjalnie kończy/zaczyna się Furka-Pass. Do przełęczy można zjechać ostrymi serpentynami kręcącymi drogą nr 6 wiodącą z Innertkirchen. Sami właśnie stąd atakowaliśmy Furkę. Jadąc tą drogą atrakcje zaczynają się już wcześniej, ponieważ prowadzi ona przez również piękną Przełęcz Grimsel, przy której znajduje się wspaniała zapora wodna nad jeziorem Grimselsee. Droga nr 6 traktowana jest również jako ta widokowa i zwana jest Grimsel-pass. Jadąc tą trasą w pewnym miejscu mijamy boczną drogę prowadzącą do Hotelu Grimsel. Grimsel

Koniecznie trzeba tu zjechać i dojechać na parking pod sam hotel. Znajduje się tu punkt widokowy ze wspaniałym krajobrazem na wspomnianą już zaporę wodną. Kiedy znajdziemy się na parkingu przy hotelu i podejdziemy na sam koniec to zobaczymy, że bajkowy widok na jezioro i góry to nie wszystko. Odwracając się do tyłu zobaczymy budynek hotelu Grimsel na tle wspaniałych gór. To miejsce wypełnione jest wielkim urokiem i wspaniałym krajobrazem. Warto tu zjechać chociaż na kwadrans. Kiedy już się napatrzymy ruszamy dalej tzn. wyżej. Jedziemy nie zbyt szybko krętą trasą spoglądając na opadające w dół serpentyny i zaporę. Furka Pass

Kiedy wyjedziemy na sam szczyt znów należy się zatrzymać na znajdującym się bezpośrednio przy pięknym, alpejskim jeziorze Totensee sporym parkingu. Stąd możemy podejść sobie na wzgórze, z którego wspaniale widać pokonaną trasę Grimsel-Pass wraz z jeziorem i zaporą. Postój tutaj może nam zająć trochę więcej niż kwadrans, zwłaszcza kiedy zachce nam się kawy, którą można nabyć w restauracji znajdującego się nad jeziorem hotelu lub przydrożnym bufecie. Sami spędziliśmy tutaj około 30 minut, po czym ruszyliśmy dalej. Hm, nie najechaliśmy się zbyt długo, ponieważ zaraz za jeziorem zaczyna się sperpentyniasty zjazd do Furki. Tutaj znów postój i oczywiście foto. Furka Pass

To właśnie tu znajduje się nazwijmy to foto punkt, z którego pięknie widać prawie całą Furkę. Z tego powodu jeśli będziecie jechać z Grimsel nie rozpędzajcie się zbytnio za jeziorem Totensee, tylko starajcie się zatrzymać na pierwszych zatoczkach, aby zobaczyć przełęcz z najwyższego miejsca. Po zakończonej sesji zdjęciowej czas na zjazd. Droga jest kręta, ale równa, tj. niedziurawa i szeroka. Jak dla nas bardzo przyjemna. Oczywiście kierowca nie może oddawać się kontemplacji krajobrazu tylko koncentracji na drodze, bo w końcu trzeba tu trochę pokręcić. Wielbiciele Jamesa Bonda zapewne rozpoznają drogę z pościgu w Goldfingerze, w którym brały udział dwa charakterystyczne auta Aston Martin DB5 i Ford Mustang.

Gletsch

Ten pierwszy to oczywiście ulubiony bolid Bonda. Na samym dole znajduje się wspomniana już jako dno przełęczy mała osada o nazwie Gletsch, w której można wsiąść do zabytkowej kolejki z parowozem i zjechać do Oberwald lub w drugą stronę do Muttbach. W miasteczku znajduje się kilka starych, klimatycznych domów, trochę kawiarenek i opuszczony stary hotel nad rwącą rzeką Rodan, do której źródła zaraz się udamy. W Getsch zatrzymaliśmy się na chwilkę tylko, ponieważ wiedzieliśmy, że na górze przy lodowcu zejdzie nam trochę dłużej. Rozpoczęliśmy więc wspinaczkę na szczyt Furki. Nawet nie spodziewaliśmy się, że na górze będzie tak zimno.

Furka pass

Wyobraźcie sobie, że był sierpień, a na górze padał śnieg i w dodatku strasznie wiało. Gęste, białe chmury popychane przez silny wiatr przetaczały się odsłaniając i zasłaniając błękit nieba. Kiedy wdrapaliśmy się na sam szczyt ciężko było wyjść z auta, bo tak wiało. Na górze jest oczywiście punkt widokowy i foto – ramka. Niestety trudno było przy niej ustać. Zdjęcie zdołaliśmy zrobić tylko telefonem. Na obiektyw aparatu ciągle padał śnieg i nie można było zrobić dobrego zdjęcia. Przy takiej pogodzie w tym akurat miejscu nie było sensu zatrzymywać się na dłużej. Ruszyliśmy więc w stronę miasteczka Realp. Tutaj uwaga, droga już jest węższa.

Furka pass

Od tej strony bardziej trzeba uważać. Droga w kierunku Realp znajduje się tak trochę po drugiej stronie masywu. Niestety tutaj pogoda była sporo gorsza, niż po tej od strony przełęczy. Z uwagi na fakt, że mieliśmy w planie zajechać jeszcze do lodowca, który minęliśmy przy charakterystycznym hotelu Belvedere (zdjęcie w pierwszym akapicie) zrobiliśmy w pewnym momencie w tył zwrot rezygnując z dojazdu do samego Realp. Postanowiliśmy zamiast Realp zjechać w drugą stronę do Oberwlad. Jak się okazało był to wspaniały pomysł, bowiem właśnie tam, na dole znajdują się typowe, bardzo charakterystyczne dla Szwajcarii zabudowania.

Furka Pass - Lodowiec Rodanu

Kiedy zawróciliśmy, dość szybko dojechaliśmy na parking pod wspomnianym hotelem, gdzie znajduje się również wejście na punkt widokowy lodowca i wejście do niego. Tutaj parkowało dość sporo aut. Wszyscy chcieli zobaczyć topniejący już niestety lodowiec Rodanu. Wejście na punkt widokowy i do samego lodowca oczywiście odpłatne. Bilet dla dorosłej osoby kosztuje 9CHF. Czy warto? Jak dla nas tak. Z punktu widokowego wspaniale widać jezioro powstałe z topniejącego lodowca i początek rzeki, która bezpośrednio z jeziora spada w dół. To naprawdę piękne miejsce. Do punktu widokowego prowadzi wygodna ścieżka, która w pewnym momencie rozgałęzia się.

Furka Pass - lodowiec Rodanu

W jedną stronę biegnie do lustra jeziora, a w drugą do lodowca. Na początek oczywiście idziemy do jeziora, skąd przepięknie widać ośnieżone szczyty wyrastające zza lodowca. Spędzamy tu dobry kwadrans, aby napatrzeć się na to, co natura tu zbudowała. Dalej idziemy już do naszego lodowca, który zlokalizowany jest na wysokości 2.300m n.p.m. Przed wejściem do wykutych w nim korytarzy o długości około 100m widać jak bardzo lodowiec topnieje. Nie wiem jak to mam powiedzieć, ale nazwijmy to tak,

Furka Pass - lodowiec Rodanu

czoło lodowca to topniejące kikuty lodu, które są tu poprzykrywane ogromnymi białymi plandekami, które utrzymują pod sobą niższą temperaturą. Ścieżka w pewnym momencie zamienia się w drewniane kładki, którymi wchodzimy do wnętrza lodowca. Kładki wprowadzają nas coraz głębiej, aż do momentu, kiedy sufit ze wspomnianych plandek zamienia się już w lodowy strop. W środku lodowca dość ciepło. Najfajniejsze jest uczucie i zdanie sobie sprawy z tego, że jesteśmy wewnątrz, górskiego, zbudowanego przez naturę lodowca. Lodowe ściany mienią się błękitem, od przebijającego się przez strop światła. Pomimo tej drewnianej kładki jest naprawdę pięknie. Korytarze w lodowcu posiadają szerokość tak na oko około 1,5m.

Furka Pass - lodowiec Rodanu

Spacer lodowcem nie trwa długo, bo to w końcu tylko 100m w jedną stronę, więc po około 20 minutach wychodzimy. Koniec korytarza wykonany jest w postaci większego pomieszczenia z kolumną w środku – taka pętelka.  Szkoda, że tak krótko. Człowiek w takim miejscu nabiera ciekawości jak mogłoby być pięknie jeszcze głębiej w lodzie. No. ale cóż, mówi się trudno. Trzeba wracać. Nie wiemy jak Wam takie miejsca podobałyby się, na nas takie cuda natury zawsze robią ogromne wrażenie. Powoli wycofujemy się, wychodzimy z lodowca i kierujemy do wyjścia, czyli do sklepu z pamiątkami, w którym znajduje się kasa biletowa. Po wyjściu ze sklepu, i zejściu ze schodów mijamy małą restaurację, w której można coś skonsumować.

Furka Pass

My oczywiście mamy swój własny wikt, dlatego po całkowitym opuszczeniu lodowca już w samochodzie skonsumowaliśmy nasz lunch packet. Przy stolikach na zewnątrz restauracji, nawet jeśli kupimy herbatę to i tak nie można konsumować swojej żywności. Wyraźnie o tym mówią informacje przed restauracją. No dobrze, przejechaliśmy Furkę, no przynajmniej tą najatrakcyjniejszą jej część, odwiedziliśmy lodowiec, teraz czas zjeżdżać do Oberwald i troszkę jeszcze dalej. A gdzie dokładnie? Ano do małej miejscowości Fiesch. Spytacie, a co tam jest? Otóż z Fiesch wyjeżdża się kolejkami na szczyt Eggishorn, z którego najpiękniej widać, największy w Szwajcarii i całych Alpach lodowiec Aletsch. Tak właśnie chcieliśmy zakończyć wspaniały „lodowcowy” dzień. Tak jak pomyśleliśmy, tak zrobiliśmy. Przejechaliśmy drugą częścią Furki zjeżdżając do Oberwald i już równiutką drogą mknęliśmy do Fiesch.

Oberwlad

Po drodze mijaliśmy wspaniałe szwajcarskie wioski z pięknymi, drewnianymi domami. Po około 40 minutach jazdy dojechaliśmy do Fiesch. Google Maps bezproblemowo doprowadziły nas na parking pod dworcem kolejowym, który rewelacyjnie połączony jest ze stacją kolejki linowej na Eggishorn. Wyjazd na szczyt odbywamy z jedną przesiadką. Pierwszą część trasy przemierzamy małą gondolką przez prawie pół godziny. Druga część to 6 minutowy wyjazd dużym wagonem. Śpiesząc się, żeby jeszcze zdążyć trochę pospacerować na górze bez zastanowienia wykupiliśmy bilety i ruszyliśmy do góry. Na stacji przesiadkowej Fiescheralp jeszcze nie przypuszczaliśmy co nas czeka. Kiedy jednak wsiedliśmy do wagonu i zaczęliśmy się wspinać do góry powoli zaczęliśmy rozumieć zdziwienie pana w kasie na dole kiedy kupowaliśmy bilet na samą górą.

Oberwlad

Człowiek zamiast powiedzieć, że na górze nie ma widoków, bo jedna wielka chmura zaczepiła się o szczyt niszcząc całą panoramę to tylko zapytał, czy na pewno chcemy jechać na samą górę. My niczego nie podejrzewając, bo na dole była słoneczna pogoda po prostu kupiliśmy bilety. Niestety to była porażka. Na górze cały piękny widok na lodowiec zakryty był jedną gęstą chmurą. Cóż, tym razem nie udało się. Ale powiedzieliśmy sobie, że jeszcze tam kiedyś wrócimy. Wracając już do naszej kwatery. Zatrzymaliśmy się w sklepie z naturalnymi, produkowanymi w tym regionie serami. Jeśli będziecie tędy przejeżdżać koniecznie zatrzymajcie się w tym miejscu.

Furka strasse

Na zdjęciu ten właśnie sklepik. Zlokalizowany jest przy samej drodze, a na jego dachu stoi charakterystyczna krowa. Sery, które zakupiliśmy w tym sklepie były po prostu rewelacyjne. Oczywiście takie serki kroimy w kosteczkę i degustujemy bez dodatków, aby poczuć wspaniały smak. Gwarantujemy, że Wam posmakuje. Takich smaków nie czujemy w serach kupowanych w Polsce. Przejeżdżając przez jedną z wiosek, albo miasteczko, bo nie są to takie zwykłe wsie, lecz raczej takie małe miasteczka zatrzymaliśmy się jeszcze przy jednym ze sklepów z wędlinami. Oczywiście i tu zakupiliśmy oryginalną, szwajcarską wędlinkę na spróbowanie. Nie ma co ukrywać, wędlina droga, ale na trochę można sobie pozwolić, aby spróbować. Wędlina ma bardzo delikatny i dobry smak. Nie jest to tak, jak u nas, że w ladzie chłodniczej leży kilkanaście różnych szynek i każda smakuje tak samo. Tam jest w porywach kilka rodzajów i każda wędlina ma swój smak. Sugerujemy zakupić 3 różne rodzaje, szczególnie wołową i spróbować – nie pożałujecie. Tak więc żal za nie udany atak na Panoramę Aletsch rozpuściliśmy smacznymi zakupami. Teraz to już tylko pozostało wracać na kwaterę. Pomimo tego, że nie udało nam się zobaczyć lodowca ze szczytu Eggishorn to cały dzień pt „Szwajcaria – Przełęcz Furka” zaliczyć musimy do bardzo udanych. Furka nie leży daleko od Fiesch, więc można te dwie atrakcje połączyć w jednym dniu. Trzeba jednak sprawdzać zawsze pogodę na górze, żeby nie „wystrzelić” kolejką w chmurę, która zepsuje całą atrakcję.

 


FOTORELACJA - galeria zdjęć z tej wyprawy


Prosimy o ocenę. W przypadku negatywnej oceny prosimy skomentować powód.

Kliknij na gwiazdki

Średni wynik 4.4 / 5. 7

Bądź pierwszą osobą , która zagłosuje

Jeśli podobała Ci się relacja

Podążaj za nami

We are sorry that this post was not useful for you!

Let us improve this post!

Tell us how we can improve this post?

Podziel się z innymi

2 komentarze do „SZWAJCARIA – PRZEŁĘCZ FURKA

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *