EISRIESENWELT największa jaskinia lodowa na świecie. wyprawa: maj 2017
EISRIESENWELT; DLACZEGO TU…?
Jaskinia EISRIESENWELT znajdowała się w naszych planach już od paru lat. Podczas naszego pobytu w Hallstatt prowadzony był remont kolejki linowej, która wywozi turystów do góry co uniemożliwiło nam odwiedzenie jaskini. W maju 2017 eksplorując Ziemię Salzburską nie mogliśmy zaprzepaścić okazji jej zwiedzenia. Jaskinia EISRIESENWELT to podstawowy punkt programu zwiedzania Alp Salzburskich. To w końcu największa na świecie naturalna lodowa jaskinia wypełniona przez cały rok ogromnymi, naturalnie uformowanymi bryłami lodowymi.
EISRIESENWELT; WRAŻENIA
Spacer z lampą naftową w totalnych ciemnościach jaskini już dostarcza sporo wrażeń. Jednak największe odczuwa się w momencie podświetlania specjalnym, zimnym źródłem światła form lodowych. Robi to oczywiście przewodnik, bo tylko z nim w zorganizowanej grupie można wejść do jaskini. Szczytem emocji byłoby mocne podświetlenie wszystkich mijanych form lodowych w jednym momencie, ale tego niestety się nie robi. Wtedy jaskinia pokazałaby całe swoje piękno jak to widać na pierwszym zdjęciu. Jaskinia jest piękna, żałowaliśmy tylko, że podświetlane były tylko pojedyncze formy lodowe. Bardzo negatywną sprawą jest to, że w jaskini nie można robić własnych zdjęć. Chociaż z drugiej strony w tej ciemnicy żadne nie wyszłoby poprawnie. Z tego powodu zdjęcia w relacji pochodzą ze szlaku prowadzącego do wejścia jaskini, z którego roztaczają się całkiem fajne widoki.
EISRIESENWELT; ZWIEDZANIE
Na początek odrobina informacji o jaskini. Jaskinia EISRIESENWELT jest największą na świecie naturalną jaskinią złożoną z wielu mniejszych jaskiń wypełnionych przez cały rok lodem. Temperatura wewnątrz tych grot wynosi poniżej 0 °C, a przeciekająca przez wapienne szczeliny w sklepieniu woda natychmiast zamarza. Całość rozciąga się na długości ok. 42 kilometrów i znajduje się wewnątrz góry Hochkogel. Niestety dla turystów udostępniony jest tylko niewielki kawałek tego cudu natury. Masyw, w którym powstała jaskinia z lodowymi grotami tworzył się od milionów lat. Jaskinie odkryto w 1897 roku. Wejście do jaskiń znajduje się 1100 m powyżej miejscowości Werfen, dokładnie na wysokości 1641 m n.p.m.
To tyle tytułem wstępu. Na początku musimy ostrzec każdego, że w jaskini znajduje się 1400 schodów – 700 stopni w górę i 700 w drodze powrotnej w dół. Pokonujemy tu 134 m do góry. Można się troszkę zmęczyć, ale spokojnie, przewodnik prowadzący „peleton” zatrzymuje się co pewien czas dając grupie chwilę wytchnienia. Spędzając pełny tydzień w okolicy Zell am See zaplanowaliśmy jeden dzień na zdobycie naszego lodowego celu. Po przestudiowaniu prognoz pogody wybraliśmy ten dzień, w którym miała być najgorsza pogoda w tygodniu. Dlaczego? Pozostałe dni mieliśmy zaplanowane w plenerze otwartym, a w jaskini deszcz na głowę nie pada, ot i prosta odpowiedź. Jak zaplanowaliśmy, tak zrobiliśmy. Pogoda jak widać częściowo się sprawdziła, ale generalnie mgliście i pochmurno było na górze. Na dole pogoda była słoneczna. Do jaskini najlepiej przyjechać rano. Biletów nie trzeba rezerwować. Tak przynajmniej jest w maju. W okresie wakacyjnym lepiej skontaktować się wcześniej z kasami. Do jaskini zjeżdża się z autostrady A10 Salzburg – Bischofshofen w miejscowości Werfen. Charakterystycznym punktem jest zamek Hohenwerfen widoczny z autostrady. Kierujemy się za drogowskazami, które doprowadzają nas krętą drogą, dość ostro pod górę do samego parkingu przy pawilonie wejściowym na szlak do jaskini. W pawilonie kupujemy bilety i podchodzimy ok. 15-20 minut pod górę do stacji kolejki linowej, która w 3 minuty wywozi nas jeszcze wyżej, skąd czeka nas znów 20-sto minutowy spacer pod górę do samego wejścia jaskini. Tu możemy sobie skrócić przechodząc przez tunel skalny, ale w drodze powrotnej tunel należy ominąć, ponieważ z góry roztaczają się całkiem fajne widoki. Kiedy już tam dotrzemy to chwilę czekamy do utworzenia się odpowiedniej grupy. Nie pamiętamy jaka jest minimalna ilość osób, ale z tym raczej nigdy nie ma problemu, bo chętnych do zwiedzania jaskini jest zawsze dużo. Pod jaskinią byliśmy już około 10:00, grupa szybko się zebrała i nawet nie zdążyliśmy się obejrzeć, a już przy nas stał wesoły, rozgadany przewodnik. Na początku poinformował o zasadach i mocno podkreślał, że w jaskini nie można fotografować. Bardzo tego pilnują. Paru osobom kazał schować aparat do plecaka. Znając już wcześniej te zasady aparat mieliśmy schowany w plecaku, ale na czole była już przygotowana do pracy mała sportowa kamerka. Dzięki niej możecie obejrzeć kilkuminutowy film ze spaceru po jaskini. Generalnie rzecz biorąc w jaskini ciężko zrobić zdjęcia, ponieważ nie ma tam żadnego oświetlenia. Każdy zwiedzający dostaje lampę naftową do ręki i podąża za przewodnikiem, który dzierży w ręce najmocniejsze źródło światła jakim jest rozwinięty drut ze specjalnego stopu metalu niewytwarzającego ciepła podczas spalania, który zapalony niczym lont daje bardzo mocne światło. Na początku jaskinia jest mało ciekawa. Wprawdzie mijamy już pierwsze formy lodu, ale nie są to jeszcze te olbrzymy, do których dojdziemy za chwile. Pierwsza część spaceru to nieustanna wspinaczka po schodach. Ubraliśmy się dość grubo, bo w jaskini jest zimno, ale przy takim spacerku człowiek fajnie się rozgrzewa. Po około 15 minutach nieustannego marszu pod górę dochodzimy do pierwszych większych form lodu. W ciemnicy jaka tu panuje słabo je widać, ale kiedy przewodnik podejdzie bezpośrednio pod nie lub wejdzie do nich, bo niektóre z form posiadają kształt małej groty i zapali tam swoje źródło światła to wtedy wpadamy w niespodziewany zachwyt. Palący się lont przewodnik zawiesza pod kopułą formy lodu, który swoim światłem przepięknie rozświetla całą bryłę lodu. Jest naprawdę pięknie. Wtedy fantastycznie widać połączenie kolorowych skal i lodu. To swojego rodzaju przedstawienie. Tutaj nie ma już tylu schodów, idziemy mniej więcej po płaskim kręcąc zakrętami między formami lodu. Są miejsca z wąskimi skalnymi, a w zasadzie lodowymi korytarzami. Lód nad głowami mieni się od lamp różnymi kolorami. W drugiej części jaskini dochodzimy do lodowego jeziora, na które może wejść tylko przewodnik ze swoim charakterystycznym światłem. Pięknie to wygląda. Nad taflą zamarzniętego jeziora zbudowana jest drewniana kładka, którą przemieszczają się turyści. Powoli zbliżamy się do miejsc, które już mijaliśmy przy wejściu wspinając się po schodach. To znak, że wycieczka po jaskini dobiega końca. Droga powrotna wiedzie równoległym traktem do szlaku początkowego. Spacer przez jaskinie trwa oficjalnie 70 minut. Nam zajął równą godzinkę. Na cały pobyt w Eisriesenwelt należy przeznaczyć około 3 godzin. Wlicza się w to czasy przejścia z parkingu do kolejki, od kolejki do jaskini i z powrotem. W kolejce jedziemy króciutko, bo około 3 minut. Można dodać jakieś pół godzinki na odpoczynek w górnej knajpce, gdzie możemy polecić smaczny gulasz i tradycyjnie dobre, zimne piwko.
Podsumowując – wycieczka do największej lodowej jaskini na świecie zrobiła na nas ogromne wrażenie, ale nie powaliła na kolana. Brak większego światła, przy którym formy lodu nabierają nieziemskiego piękna dość mocno osłabia walory miejsca. Oczywiście wytłumaczeniem jest to, że światło emituje ciepło, a w jaskini lodu nie jest ono wskazane, więc tu nie można mieć do nikogo pretensji. Wizyta w jaskini trochę kosztuje. Cena 24 EURO na osobę obejmuje zwiedzanie jaskini i wyjazd/zjazd kolejką. Niestety Eisriesenwelt nie honoruje Turystycznej Karty Salzburskiej, na którą do wielu miejsc wchodzimy za darmo. No, ale to miejsce o indywidualnym charakterze. Z drogi prowadzącej do jaskini bardzo ładnie widać zamek Hohenwerfen, który zostawiamy sobie na inny raz do odwiedzenia. Jaskinię Eisriesenwelt zaliczamy do naszego zbioru – Austria najciekawsze miejsca.
Na koniec tradycyjnie zapraszamy na tym razem krótki spacer przez trakt do jaskini. Proszę TĘDY.
OBEJRZYJ FILM[mapsmarker marker=”1″]