SKAMIENIAŁE MIASTO. Wyprawa – kwiecień 2017
Skamieniałe miasto – DLACZEGO TU…?
O Skamieniałym mieście czytaliśmy podczas jednego z zimnych, grudniowych wieczorów. Miejsce wydało nam się całkiem interesujące. Z opisów widać było, że nie jest zbyt forsowne pomyśleliśmy więc sobie, że będzie to dobry pomysł na pierwszy wiosenny spacer. Tak się też stało. Na początku kwietnia, kiedy to pogoda sprawiła wszystkim bardzo miłą niespodziankę słońcem i temperaturą w granicach 20°C postanowiliśmy rozpocząć sezon turystyczny. Odległość od domu nie taka daleka, szlak raczej krótszy niż dłuższy, więc spokojnie mogliśmy rozłożyć sobie wycieczkę na jedną sobotę.
Skamieniałe miasto – WRAŻENIA
Odwiedzając Skamieniałe miasto nie należy się spodziewać wysokich, spektakularnych form skalnych jak w Bastei, czy Adrszpach lub ciasnych przejść jak w Błędnych skałach Gór Stołowych. Tutaj maszerujemy między indywidualnie rozsianymi w leśnym terenie skałkami, z których każda bardziej charakterystyczna forma ma swoją nazwę. Większa część szlaku wiedzie lasem między skałkami. Końcówka to już niespodzianka. Wchodzimy do bardzo krótkiego, ale dość tajemniczego Wąwozu Czarownic, na końcu którego znajduje się Wodospad Czarownic. Ów wodospad to mały ciek wodny, który podejrzewamy, że latem zanika. To miejsce poruszyło naszą wyobraźnię. Tu koniecznie trzeba dotrzeć.
Skamieniałe miasto – ZWIEDZANIE
Na początek kilka istotnych informacji o odwiedzonym przez nas miejscu. Skamieniałe Miasto to Rezerwat Przyrody Nieożywionej położony na terenie Ciężkowicko-Rożnowskiego Parku Krajobrazowego. Utworzony został w 1974 roku obejmując swoją powierzchnią prawie 15 ha. Rozrzucone na powierzchni rezerwatu formy skalne w połączeniu z ich charakterystycznymi kształtami sprawiają wrażenie jakbyśmy przebywali w ruinach jakiegoś prahistorycznego miasta. Charakterystyczne zgrupowanie skał funkcjonowało niegdyś w świadomości miejscowej ludności jako miejsce nieprzychylne, tajemnicze, zamieszkiwane przez złe moce. Ci którzy zapuszczali się w to ustronne miejsce opowiadali o fantastycznych kształtach skał przyrównując je do postaci ludzkich, zwierzęcych, wiążąc ich powstanie z niezwykłymi wydarzeniami. W czasach kiedy ludzie nie posiadali naukowych instrumentów obserwowania świata, swoistą formą interpretacji zjawisk i zmian w środowisku były właśnie legendy. Z każdą niemal wychodnią w „Skamieniałym Mieście” wiąże się jakaś legenda. A to o rycerzu – skąpcu, który ze swej zachłanności pilnując wejścia do groty w której przechowywał niegodziwie zgromadzony skarb, umarł z pragnienia, a innym razem o pustelniku, któremu jako jedynemu prawemu pozwolono opuścić miasto przed skamienieniem, a to o księdzu, który grając w kości z diabłem przegrał kościół, który również skamieniał. Największą i najbardziej okazałą wychodnią „Skamieniałego Miasta” jest „Grunwald”. Pierwotną nazwę „Piekło” wychodnia ta zawdzięcza „Tajemniczej Szczelinie”, gdzie według legendy raz w roku pojawiać się mają ogromne skarby.
No dobrze, komu w drogę temu czas. Przed głównym wejściem na szlak znajduje się bezpłatny parking średniej wielkości. W sezonie może być problem ze znalezieniem miejsca. Przed sezonem na początku wiosny nie mieliśmy problemu z zaparkowaniem. Przy parkingu usytuowana jest mała restauracja, a tak w zasadzie to bar o nazwie „Pod Grunwaldem”. Na szlak radzimy ubrać obuwie górskie, zawsze to wygodniej i bezpieczniej. Zaraz przy wejściu znajduje się źródełko z dobrą pitną wodą. Niektórzy przyjeżdżają tu z baniakami do napełnienia. Na samym początku szlaku idziemy drogą wyłożoną kamieniami. To krótki kawałek prowadzący tylko do miejsca, w którym można zorganizować imprezę z ogniskiem. Dalej trakt wiedzie ubitą ścieżką oznaczoną niebieskim szlakiem. Zanim jednak wejdziemy na szlak sugerujemy obejrzeć trzy formy skalne znajdujące się przy drodze. Pierwsze dwie to Czarownica i Ratusz znajdujące się za parkingiem w stronę Nowego Sącza po prawej stronie. Trzecia skała to Grunwald zlokalizowana przed parkingiem niedaleko wejścia. Kiedy już obejrzymy te miejsca spokojnie można przekroczyć próg bramy dzierżąc w ręku kupioną w barze mapkę szlaku.
Trzymając się szlaku możemy z powodzeniem identyfikować mijane formy skalne. Zaraz za miejscem przeznaczonym na ognisko mijamy Wąwóz Harcerzy, po czym dalej lekko pod górkę dochodzimy do Warowni Dolnej i Górnej. Stąd można dojść do jaskiń w powstałym na potrzeby budowy linii kolejowej kamieniołomie. My nie zbaczamy ze szlaku tylko idziemy dalej do góry. Tu wyobraźnia podpowiada nam nazwy kolejnych skał. Rozpoznajemy bez problemu skały „Orzeł”, „Pianino”, „Pieczarki”, „Żółw”, „Piekiełko” i „Borsuk”. Napotykamy dalej kolejno niewielkie „Baranki” i ostro zakończone „Piramidy” – oberwane fragmenty większej skały zamykającej „Lisi Wąwóz”. Na wychodni ograniczającej „Lisi Wąwóz” odnajdziemy korzeń o wygiętym kształcie przypominający formą „Aligatora”. Mijamy stojącą samotnie „Pustelnię” i dochodzimy do „Baszty Paderewskiego”.
Nazwa została nadana wysokiej ambonie w 1985 r., w 125 rocznicę urodzin artysty. Tutaj Tarnowskie Towarzystwo Muzyczne wmurowało tablicę upamiętniającą pamięć wielkiego polityka i pianisty. Przechodzimy obok „Cyganki” i „Grzybka” i dochodzimy do polany, z której ukazuje się nam widok w kierunku południowym, na Zborowice w Dolinie Białej, Góry Grybowskie – najbardziej na zachód wysuniętej Beskidu Niskiego i Beskid Sądecki. Dochodzimy do ostatniej na naszej trasie wychodni „Skałki z krzyżem”, na którą wejść można poprzez wąską, ciasną szczelinę. Z góry roztacza się panorama na Ciężkowice i Dolinę Białej, a w głębi najbardziej na północ wysuniętą część Pogórza Rożnowskiego, Pasmo Wału i Lubinki. Idąc dalej szlakiem niebieskim biegnącym w kierunku Rzepiennika Strzyżewskiego dochodzimy do pomnika przyrody nieożywionej – Jar „Wodospad”. Zaliczany do największych atrakcji turystycznych okolic Ciężkowic, leży już poza rezerwatem „Skamieniałe Miasto”. Tutaj trzeba przejść przez ulicę.
Schodząc szlakiem w dolinę, po przejściu przez mostek, koniecznie należy odbić w prawo i przejść kilkanaście metrów pośród skał. Tu nie ma żadnego znaku, ale ścieżka jest widoczna. Popularnie nazywany „Wąwóz Czarownic”, przybiera postać głębokiej rozpadliny skalnej długiej na ponad 40 metrów i szerokiej do 4 metrów. Ograniczają go kilkunastometrowe ściany skalne z piaskowca ciężkowickiego, często w postaci nadwieszonych ambon. Wąwóz zakończony jest przewieszoną ścianą o wysokości 14 metrów, z której spływa potok tworząc wodospad. W okresie wczesnowiosennym powstaje dużych rozmiarów efektowny lodospad. My widzieliśmy już tylko cieniutki wodospadzik, jak widać na górnym zdjęciu.
Wąwóz, do którego weszliśmy robi spore wrażenie. Takie miejsca oboje z Elą bardzo lubimy. Tutaj kończy się nasz szlak. Teraz trzeba udać się w drogę powrotną tą samą ścieżką. Szkoda, że nie ma tu wyznaczonego innego szlaku powrotnego. Powrót tą sama drogą nie jest już tak interesujący, ale za to można uzupełnić zdjęcia i pokontemplować ładniejsze miejsca, na których wcześniej nie zatrzymywaliśmy się dłużej. Obok zamieszczamy zdjęcie mapki, która przybliży trasę wycieczki. Jeśli pytacie o czas przejścia to myślę, że 1,5 godziny w jedną stronę powinna zająć wycieczka każdemu przeciętnemu turyście. Jeśli ktoś zatrzymuje się przy każdej skałce dokładnie ją obchodząc i próbując się na każdą wspiąć to czasu potrzeba już więcej.