TRE CIME – najlepszy szlak; wyprawa: czerwiec 2023
FOTORELACJA - galeria zdjęć z tej wyprawyRelive 'Tre Cime do Lavaredo’
TRE CIME – najlepszy szlak. Co to za miejsce
TRE CIME di LAVAREDO to wizytówka Dolomitów. Z uwagi na to, że w Dolomitach funkcjonuje również język niemiecki to Tre Cime często można znaleźć na mapach pod nazwą 3 ZINNEN. Jest to masyw górski w Dolomiti di Sesto składający się z trzech głównych szczytów Cima Ovest (2983 m n.p.m), Cima Grande (2999 m n.p.m) i Cima Piccola (2857 m n.p.m) oraz dwóch mniejszych turni: Piccolissima i Punta di Frida. Jak wspomnieliśmy Tre Cime to wizytówka Dolomitów, więc jest to również sztampowy punkt programu, każdego odwiedzającego to pasmo górskie turysty. Wokół charakterystycznych trzech skalnych wież wiedzie piękny szlak, z którego wspaniale widać ten skalny cud natury.
TRE CIME – najlepszy szlak. WRAŻENIA
W takich miejscach piękno natury po prostu przygniata człowieka. Całe Dolomity zostały w spektakularny sposób uformowane przez naturę. Tre Cime to majstersztyk, jeśli można tak powiedzieć. Chyba nie ma na świecie człowieka, który po przybyciu w to miejsce nie byłby pod wrażeniem. Na dodatek łatwy, można powiedzieć spacerowy, okrężny szlak pozwala obejrzeć skały ze wszystkich stron. Sami byliśmy pełni zachwytu, a zwłaszcza kiedy stanęliśmy u czoła skalnych formacji. Tamto miejsce mocno na nas podziałało i zostało w pamięci.
TRE CIME – najlepszy szlak. WĘDRÓWKA
Szlak wokół Tre Cime nie należy do wyczerpujących. Oczywiście są podejścia, które jednak ograniczają się tylko do dwóch, przy których trochę głębiej pooddychamy haha. Jedno bardzo krótkie pod schronisko Antonio Locatelli i drugie poprzedzone sporym zejściem do siodła, z którego później trzeba po prostu wyjść. Pozostałe części trasy są nieforsujące. Aby dotrzeć do schroniska Auronzo, bo właśnie tam rozpoczyna się główny, okrężny szlak, którym większość ludzi przemierza musimy przejechać płatnym odcinkiem drogi. Punkt poboru opłat zaznaczamy na naszej mapce. Koszt przejazdu i zarazem wjazdu na parking pod schroniskiem Auronzo to 30 EURO od samochodu.
Przed punktem poboru opłat jest spory bezpłatny parking, z którego można iść pieszo do Auronzo, ale to około 1,5 godzinny trekking. Długość trasy to 3,5 km. Alternatywnym sposobem dojazdu jest skorzystanie z autobusu nr 444. Będąc z Misiurinie możemy już wsiąść i dojechać do samego parkingu pod schroniskiem Auronzo bez płacenia za przejazd autem przez bramki. Bilet jednak też trochę kosztuje, no ale z pewnością nie tyle co koszt wjazdu samochodem. No chyba, że jedziemy rodzinnie w 4 osoby to autobus wyjdzie na rodzinę w podobnej cenie co wjazd autem na drogę do Auronzo. Liczymy oczywiście trasę w obie strony. Jadąc autobusem jesteśmy jednak mocno zależni, więc najlepiej po prostu zapłacić te 30 EURO i wyjechać na parking własnym autem.
Jeśli wybierzemy tą opcję to bezwzględnie trzeba przybyć pod punkt poboru opłat najpóźniej na 9:00. Jeśli jest ładna pogoda to do bramek tworzy się spory korek, co wymiernie opóźnia wjazd i co za tym idzie start na szlak. Spowolnienie to jednak nie wszystko. Na górnym parkingu pod Auronzo, pomimo, że jest to duży parking występuje ograniczona liczba miejsc. W sezonie w pogodne dni jeśli ktoś przyjedzie trochę później to z pewnością nie wjedzie już na górę. Na bramkach tylko obserwujemy na wyświetlaczu jak miejsca uciekają po każdorazowym wjeździe auta, tak więc tu trzeba być wcześnie. Na drodze za bramkami sprawnie już jedziemy i po krótkim czasie parkujemy bolida pod schroniskiem.
Po zaparkowaniu cieszymy się, że udało się wjechać, więc przebieramy się i po krótkiej wizycie w schronisku ruszamy na szlak. Radzimy tu skorzystać z toalety tak na zapas jeśli ktoś potrafi haha, bo znajdujące się w połowie całego trekkingu schronisko Locatelli może być zamknięte. Tak było w naszym, przypadku. Było to dziwne, ponieważ wędrowaliśmy w weekend, podczas ładnej pogody, a tu schronisko zamknięte. No cóż, to skądinąd znane już nam włoskie podejście do rzeczy. Na początku wędrówki idziemy szerokim traktem obierając kierunek okrężny przeciwny do wskazówek zegara. O tej porze bardzo ładnie słoneczko oświetla tą nieco mniej eksponowaną stronę Tre Cime. Z drugiej strony jest mocny cień.
Na wysokości kapliczki zachęcamy do zejścia na polankę w prawo. Jest tu ścieżka. Na końcu można zerknąć z dalszej perspektywy na charakterystyczne trzy skalne wieże, które z tej strony wyglądają niepozornie. Kiedy odwrócimy się plecami do Tre Cime zachwycimy się krajobrazem na przeciwległe ściany skalne, pod którymi biegnie szlak 1104. Pięknie tu widać. Na polance krótka sesja zdjęciowe i dalej w drogę. Wędrując, głowa nam się kręci na wszystkie strony i co pewien czas zwraca się ku górze, aby zobaczyć jak powoli odsłaniają się nam Trzy Siostry. Po drodze mijamy malutkie schronisko Lavaredo. Było otwarte.
Nie zatrzymujemy się tutaj, jesteśmy po kawie więc rwiemy dalej. Za schroniskiem kręcimy w lewo i wychodzimy na czoło Tre Cime. Wspaniały widok. To miejsce jest naprawdę piękne. Stąd stajemy przed dylematem, którą ścieżką iść. Czy tą główną, szeroką, czy może wejść na wąską, biegnącą zboczem Monte Paterno. Oczywiście jest jeszcze jeden szlak o wiele wyżej z zabezpieczeniami. Na mapce widzimy, że to ferrata, więc raczej nie dla nas. Po krótkim zastanowieniu wybieramy główny trakt, a to z tego względu, że z niego można zejść i wymiernie zbliżyć się do skalnych wież. Niżej jest „skalna polana”, na której wszyscy robią sobie zdjęcia. Idąc górną ścieżką, niestety nie mamy już możliwości przejścia na tą polanę. Wydaje nam się, że było to dobry pomysł. Oczywiście kto woli poczuć trochę więcej przygody to wybierze tą górną, wąską ścieżkę, na której są czasem miejsca, gdzie można nieopatrznie zjechać, więc trzeba uważać.
Tam, nie ma zabezpieczeń. Idąc bezpiecznym, szerokim traktem możemy bezstresowo wywracać głową na wszystkie strony o obserwować latających tutaj paralotniarzy. W końcu dochodzimy do schroniska Locatelli. Ku naszemu zdziwieniu schronisko było zamknięte. Dobrze, że byliśmy uzbrojeni w swój prowiant, więc w tym miejscu na ławeczce skonsumowaliśmy lunch packet. Za schroniskiem jest jeszcze ścieżka na skałki i małej groty, z której często pokazywane są zdjęcia na Tre Cime. Cóż, my trochę zgapiliśmy się i nie podeszliśmy tam. Za to widok spod schroniska na Tre Cime przez pierwsze minuty blokował nam oddech z wrażenia. Z drugiej strony schroniska znajdują się dwa górskie jeziorka, które upajają wzrok swoim urokiem. Spędziliśmy tu dłuższy czas.
Niestety trzeba było powoli się zbierać. Widzieliśmy stąd, że czeka nas trochę podejścia. Na początku było zejście spod schroniska do takiego nazwijmy to siodełka, a później trochę wdrapywanki. Ale spokojnie, podejście nie jest długie, więc serducho nie wyskoczy z klatki piersiowej haha. Po wyjściu z siodełka ukazuje nam się Tre Cime w całej swojej okazałości. Z tej strony trzy olbrzymie skalne ściany zwrócone są do nas twarzami. Jest pięknie. Idziemy powoli, aby zabrać stąd jak najwięcej krajobrazu. Idąc wolnym krokiem dochodzimy do małego bufetu Lange Alm. To, co nam się tu rzuciło w oczy to ogromna kolejka do toalety. To efekt zamkniętego schroniska Locatelli niestety.
Mieliśmy zamiar usiąść na jakieś 20 minut, by przy kawce jeszcze po upajać się wspaniałym widokiem na Trzy Siostry, ale kolejka do baru była jeszcze dłuższa niż do toalety. Trochę to śmiesznie brzmi, ale tak było. Oczekiwanie na kawę zajęłoby nam pewnie drugie 20 minut, albo i dłużej. Dlatego postanowiliśmy ruszyć dalej, ale wolnym krokiem, aby napełnić na max nasz organizm wrażeniami. To już końcówka szlaku. Ostatnia jego część pokazuje nam krajobraz zupełnie z drugiej strony Tre Cime. Mamy tu wąską, mocniej wyeksponowaną wysokościowo ścieżkę, która doprowadza nas już do parkingu, kończąc jednocześnie naszą przygodę z Tre Cime di Lavaredo.
Cała przygoda zajęła nam około 6 godzin. Długość szlaku to około 10km. Mimo, że to łatwy szlak nie ma się co łudzić, że przejdziemy go szybko. Tu jest tak pięknie, że nie można poganiać. Zresztą sam organizm się buntuje, jeśli chcemy z jakiegoś miejsca zbyt szybko ruszyć haha. Szlakiem wędrujemy na wysokości około 2.300m n.p.m. więc dobrze jest zabrać coś cieplejszego, gdyby nagle nastąpiło mniejsze lub większe załamanie pogody, co w Dolomitach jest normalne, nawet na paręnaście minut. Jeśli natomiast mamy słoneczną pogodę koniecznie należy zabrać krem z filtrem, aby nam karku nie zgrillowało, no i oczywiście okulary słoneczne. Obuwie oczywiście z twardą podeszwą przystosowane do górskich wędrówek.
Sugerujemy zaopatrzenie we własny prowiant, bo nawet jeśli wszystkie schroniska będą otwarte to szkoda tracić czas na czekanie w kolejce do baru. Tu naprawdę przyjeżdża dużo ludzi. Po opuszczeniu Tre Cime zatrzymaliśmy się jeszcze nad jeziorem w Misurinie na małą kawkę. To znów piękne miejsce, w którym można trochę odpocząć po trekkingu. To był wspaniały dzień. Piękne krajobrazy i pogoda, która dopisała. Jeśli planujecie swój pierwszy pobyt w Dolomitach to zerknijcie na nasz pierwszy artykuł, który przedstawia praktyczne informację o tym miejscu. Kliknijcie TUTAJ.
FOTORELACJA - galeria zdjęć z tej wyprawy
2 komentarze do „TRE CIME – najlepszy szlak”
Boskie foty. Cudowne miejsce na Ziemi. Muszę tam być 🙂
Tre Cime to podstawowy punkt programu w Dolomitach