KORFU – najpiękniejsze miejsca; wyprawa: wrzesień 2023
FOTORELACJA - galeria zdjęć z tej wyprawyKORFU – najpiękniejsze miejsca; CO TO ZA MIEJSCE
Korfu to grecka wyspa leżąca na Morzu Jońskim. Ze względu na ogromną ilość gajów oliwnych i innych drzew owocowych oraz wszelaką roślinność uchodzi za najbardziej zieloną wyspę w Grecji. Panuje tu łagodny, śródziemnomorski klimat dlatego chętnie wybierana jest jako wakacyjna destynacja przez Europejczyków. Korfu nie jest dużą wyspą. Jej całkowita linia brzegowa wynosi 217km. Jej długość mierzy sobie 62km, a przeciętna szerokość to około 10km, oczywiście nie w tym najszerszym miejscu. Stolicą wyspy jest oczywiście Korfu , czyli Kerkyra, w której mieszka 1/3 mieszkańców całej wyspy. Korfu to wyspa górzysta, ale wysokości gór nie przekraczają 1000m n.p.m. Najwyższy szczyt to Pantokrator wznoszący się na wysokość 906m n.p.m. i wyjeżdża się na niego samochodem. Na wyspie panują przyjemne temperatury. Od grudnia do marca wahają się w ciągu dnia od 12…14°C. W kwietniu podnoszą się już do 18°C. W maju do 20°C, w czerwcu do 24°C, by w wakacje osiągnąć 27°C. W praktyce przy panującej tu wilgotności temperatura odczuwalna jest trochę wyższa, co odczuliśmy na własnej skórze. Podstawowe punkty programu turystycznego to:
- pałac św. Michała i św. Jerzego – rezydencja brytyjskich komisarzy i gubernatorów wzniesiona w latach 1814–1824 w stolicy wyspy
- monaster Platytera – zabytkowy klasztor z 1714 r. w sąsiedztwie miasta stołecznego, zdobiony ikonami i religijnymi obrazami nowożytnych malarzy greckich
- cerkiew św. Jazona i św. Sozypatra – zbudowana ok. 1000 r. na fundamentach znacznie starszej świątyni wczesnochrześcijańskiej, z rzadkimi XI-wiecznymi freskami
- Palaeopolis – pozostałości starożytnej Kerkyry koło przylądka Kanoni, odkryte w 1822, z ruinami świątyni Artemidy Gorgony (VI w. p.n.e.) i chrześcijańskiej bazyliki (V w. n.e.)
- Mon Repos – dawna posiadłość gubernatora brytyjskiego na przylądku Kanoni, z klasycystycznym pałacykiem letnim (1831)
- Achillejon – idylliczna rezydencja pałacowa wybudowana 1889-1891 dla austriackiej cesarzowej Elżbiety („Sissi”) we wsi Gasturi (15 km na południe od miasta stołecznego), wykupiona później (1907) przez cesarza Wilhelma, od 1919 własność państwa greckiego
- Paleokastritsa – klasztor Matki Bożej na przylądku, z punktem widokowym na przestrzeń zachodniego wybrzeża (domniemane miejsce siedziby mitycznego króla Feaków Alkinoosa)
- Kassiopi – miejscowość w północno-wschodniej części Korfu (tzw. Oros), o starożytnym pochodzeniu (założona w 281 p.n.e.), z murami bizantyjskiej twierdzy i XVI-wiecznym kościołem Panaja Kasjopitra wzniesionym na miejscu świątyń antycznych, no i bajkowymi małymi plażami
- Gardiki – obwarowania twierdzy bizantyjskiej z XIII w. w południowej części wyspy
- Arkudilas – naturalny kompleks leśny na południowym krańcu wyspy, z klasztorem Panaji (maryjnym) z 1700-1710 na skraju półwyspu Asprokavo
- Angelokastro – ruiny twierdzy bizantyjskiej z XIII w. na skalistym wzgórzu w północno-zachodniej części Korfu (tzw. Gyros). Do naszych czasów zachowały się mury warowni, niewielki kościół Michała Archanioła, dwie kaplice z malowidłami i tajemnicze doły, służące najprawdopodobniej do tortur. Zamek znajduje się na trudno dostępnym wzgórzu. Droga do niego wije się serpentynami, ale nie jest trudna do przejechania.
Oprócz tych podstawowych atrakcji pokażemy Wam jeszcze kilka innych, które udało nam się zobaczyć.
KORFU – najpiękniejsze miejsca; WRAŻENIA
Korfu to ładna wyspa, aczkolwiek nie rzuciła nas na kolana. To po prostu fajne miejsce na wiosenny lub wakacyjny wypoczynek, który można sobie urozmaicić kilkoma wycieczkami w ciekawe miejsca pod kątem architektury, czy też tego co stworzyła tu natura. Akurat ten drugi aspekt jest tym, który na nas zawsze mocniej działa, dlatego właśnie pod tym kątem staraliśmy się znaleźć ciekawe miejsca, do których Was zabierzemy. Wyspa jak wspomnieliśmy nie jest duża, więc dobrze jest wypożyczyć sobie auto i trochę pośmigać. Oczywiście trzeba uważać, bo drogi tutaj, szczególnie te w górach są bardzo wąskie i kręte, zaś zakręty zasłonięte bujną roślinnością, co odczuwalnie utrudnia prowadzenie auta. Opcja z autem pozwala dotrzeć do najbardziej ukrytych atrakcji stworzonych przez naturę.
KORFU – najpiękniejsze miejsca; WĘDRÓWKA
Na wyspę postanowiliśmy się wybrać już na koniec sezonu letniego, czyli we wrześniu. Kiedy przybyliśmy na miejsce byliśmy totalnie zaskoczeni ilością turystów, która jak na ten okres była znacząca. Najlepsze w tym wszystkim było to, że chyba 75% ogółu mijanych na ulicach turystów byli to Polacy haha. Zastanawialiśmy się skąd taka ilość rodaków. Przychodziła nam do głowy tylko jedna myśl. Kiedy panowały w wakacje pożary ludzie poprzenosili swoje wyjazdy nie tylko zmieniając terminy, ale również destynację np. z Rodos, gdzie paliło się najmocniej na Korfu. No, ale to tylko nasza teoria. Na tygodniowy pobyt na Korfu wybraliśmy małe miasteczko, a w zasadzie wioskę Agios Georgios, gdzie stacjonowaliśmy.
Ta miejscowość poza sezonem praktycznie zamiera, bowiem nie ma tu wielu mieszkańców, a ci, którzy tu mieszkają mają swoje domy dalej od wybrzeża. Wyjazd zorganizowaliśmy sobie przez biuro GRECOS w hotelu Magic Blue, którego nie polecamy z uwagi na ryzyko otrzymania fatalnego pokoju. Wszystko opisaliśmy dokładnie TUTAJ, więc nie będziemy się tu już rozpisywać tylko przejdziemy do tych przyjemnych rzeczy. Wyspa nie jest duża. a większość atrakcji znajduje się w jej północnej części. Tygodniowy pobyt w naszym przypadku wystarczył, aby zobaczyć te najważniejsze i najbardziej atrakcyjne miejsca na wyspie.
PORTO TIMONI
Kwaterując w Agios Georgios mieliśmy pod nosem jedną z najpiękniejszych plaż i zatokę Porto Timoni. To jedno z kilku miejsc umieszczanych na wydawnictwach reklamujących Korfu. W takich sytuacjach często nasuwa się nam pytanie czy warto tam podjechać i czy nie jest to miejsce przereklamowane. Otóż w przypadku Porto Timoni jak najbardziej warto. Miejsce urocze, które pozostaje na długo we wspomnieniach. Jednak wiele osób nie zdając sobie sprawy jak małe są tam plażyczki wybiera się tam z leżakami, kocykami itp. To duży błąd, który powielany jest przez turystów plażowych marzących o bajkowej miejscówce na plażowanie. Do Porto Timoni przybywają rzesze turystów, a ci plażowi o godzinie 11:00 leżą już ściśnięci prawie jeden na drugim.
Taka sytuacja może spowodować negatywny odbiór piękna tego miejsca, dlatego proponujemy, aby wybrać się tutaj raczej na spacer, a w zasadzie lekką górską wędrówkę, a nie na plażowanie. Dlaczego górską wędrówkę? Otóż spacerek na plażę nie wiedzie równą ścieżką, czy deptakiem. Trakt wiedzie wąską, kamienistą ścieżką, na której plażowicze w klapeczkach po prostu odpadają. Przejście z parkingu do plaży zajmuje około 30 minut. Droga powrotna zajmuje około kwadransa dłużej, ponieważ wracając wdrapujemy się pod górkę, z której wcześniej schodziliśmy. Trakt jest fajny, ale trzeba się tu nastawić na przygodę trekkingową, a nie szybkie przejście na plażę, na której nie ma żadnej gastronomii, o czym należy pamiętać.
To dzikie miejsce, więc dobrze jest zabrać tu przynajmniej coś do picia. Gastronomie są u góry w miasteczku Afionas, gdzie znajduje się wspomniany parking i z którego schodzimy do zatoczek z plażami. Do Porto Timoni można dostać się również taksówką wodną z Agios Georgios. To oczywiście opcja dla leniwych. Fajna opcja jest taka, że umawiamy się na godzinę odbioru z kiperem w Porto Timoni, a sami do plaży idziemy pieszo z Agios Georgios. Tu spacerek zajmuje około 1,5 godzinki. Wędrując pieszo wyznaczoną ścieżką mamy najpierw do pokonania niezłe podejście później trochę równego i potem już z górki. Podczas trekkingu podziwiamy bardzo fajne widoki na miasteczko i zatokę.
Podsumowując miejscówkę stanowczo odradzamy potraktowanie tego miejsca na błogie plażowanie. A spacer z parkingu w klapeczkach i na dodatek jeszcze z małymi dziećmi to totalna pomyłka. Tu dobrze jest mieć lekkie buty trekkingowe. Oprócz butów nakładamy na siebie trochę kremu z filtrem, okulary słoneczne, czapkę z daszkiem i idziemy. Kiedy dochodzimy na plażę sugerujemy nie kończyć tu trekkingu tylko podejść szlakiem dalej i wyżej, stąd chyba najładniej widać północną zatokę.
PALEOKASTRITSA
Kolejny, sztampowy punkt programu zwiedzania wyspy, który udało nam się zrealizować to Paleokastritsa. Jest to mała miejscowość turystyczna leząca nad dwoma zatoczkami. Przy jednej mamy marinę, a przy drugiej mniejszej znajduje się mała, ciasna plaża. Oprócz tych naturalnych atrakcji na wzgórzu zlokalizowany jest Monastyr, który codziennie odwiedzany jest przez setki turystów. W miasteczku znajduje się również bardzo fajna taka na wpół-jaskiniowa knajpka „La Grotta” zlokalizowana na skalnym wybrzeżu. Polecamy to miejsce na dobrą kawkę. Lokalizację można znaleźć na naszej mapce. Sami właśnie od niej rozpoczęliśmy wizytę w miasteczku.
Istnieje tu problem z miejscem parkingowym, bowiem na przeciw niepozornego wejścia do knajpki jest mała zatoczka postojowa, która praktycznie ciągle jest zajęta. Trzeba więc szukać miejsca niżej przy ulicy i przejść tak jak my około 800 metrów. Spacerek mimo, że przy ulicy można urozmaicić sobie wizytą w butikach i lokalnym biurze podróży, gdzie można sobie wykupić wycieczki małe i duże, przede wszystkim łodziami. Kiedy dojdziemy do knajpki od razu rzucają nam się napisy, że na terenie La Grotty nie można spożywać własnego prowiantu. Niektórzy chyba sobie tu przynosili coś swojego, ponieważ w knajpce znajdują się nie tylko stoliki, ale również leżaki i oczywiście zejście do wody.
Można tu spędzić nieco więcej czasu korzystając z kąpieli lub krótkiego rejsu łodzią motorową wzdłuż wybrzeża. Pobudzeni kawką ruszyliśmy do centralnej części miasteczka w celu obejrzenia go z łodzi. Przy mniejszej plaży znajduje się mała przystań, z której odpływają kilkuosobowe łódki na krótki rejs około 1 godziny pokazujący skaliste wybrzeże Paleokastritsy. Przy okazji łodzie wpływają do małych morskich grot. Tu uwaga – wszędzie mówią, że są to jaskinie, tymczasem są to małe skalne wgłębienia, w które wsuwa się łódź maksymalnie na 1/3 jej długości. Najbardziej reklamowana „jaskinia” to Blue Eye Cave. Wyruszając łodzią na ten rejs każdy jest bardzo ciekaw jak to wygląda haha. A to tylko małe wgłębienie skalne charakteryzujące się tym, że pod wodą forma skalna posiada prześwit, przez który wpada słońce i podświetla tą mini grotę tak, że z łodzi widać pełny błękitny kolor wody. Dla uatrakcyjnienia kiper w tym miejsce wrzuca trochę chleba, czy innego pokarmu zwołując w ten sposób małe ławice ryb, które przez moment buszują przy łodzi dość fajnie podświetlone przez wspomniane światło słoneczne. Blue Eye Cave to ostatni punkt programu rejsu. Tu robimy zwrot i płyniemy z powrotem.
Pytanie, czy warto? Hm, my już kilka rejsów odbyliśmy, więc dla nas jak również innych z podobnym doświadczeniem szału nie będzie. Myślę, że to fajna atrakcja dla rodziców z dziećmi. Po rejsie postanowiliśmy udać się na mały lunch do jednej z przyulicznych restauracji. Z uwagi na bardzo dużą ilość Polaków większość knajpek posiada menu w polskim języku. To przyspiesza wybór potrawy. Na popołudnie zostawiliśmy sobie Monastyr na wzgórzu. Św. Klasztor Paleokastritsa, zgodnie z tradycją i datą wyrytą na jego bramie, został ufundowany w 1228 roku przez mnicha Eutymiosa Midasa ze wsi Pagoi w miejscu, gdzie odnaleziono ikonę Matki Boskiej. Jednak najstarsza pisemna wzmianka o kościele pochodzi z 1469 roku.
Zespół klasztorny składa się z kilku budynków, całkowicie odnowionych (katolicki, dworski, muzealny, bankowy, cele, kuchnie, piwnice itp.). Katholiko to jednonawowa bazylika, bez szczególnych cech zewnętrznych, za to ze wspaniałymi i bezcennymi ikonami i naczyniami. Wyróżnia się tu kamienny ikonostas oraz dwie kapliczki z ikoną Bogurodzicy i św. Mikołaja. W monastyrze znajduje się ikona Zaśnięcia Najświętszej Marii Panny autorstwa Emmanuela Lampardo. Do monastyru można przejść pieszo z centrum Paleokastritsy. Ale jeśli dysponujemy autem możemy wjechać do góry. gdzie znajduje się parking.
Tu jednak trzeba się przygotować na dłuższy postój na światłach, które regulują ruch wahadłowy na wąskiej, drodze. Nie sprawdzaliśmy opcji pieszej, ale możliwe, że jeśli trafimy na początek czerwonego światła to czas postoju może być zbliżony do czasu podejścia pod klasztor. Kiedy już znaleźliśmy się na parkingu to ujrzeliśmy naprawdę piękny widok na zatoczkę. Wizyta w monastyrze to nie tylko zwiedzanie obiektu religijnego, ale również możliwość spojrzenia na Paleokastritsę z góry. Tuż obok klasztoru znajduje się knajpka, z której rozciąga się wspaniały krajobraz na wybrzeże i morze. Za knajpką wiedzie ścieżka, która prowadzi do punktów widokowych z drugiej strony wzgórza. Tu dopiero jest pięknie. Polecamy bardzo przejście tą ścieżką.
To zaledwie 10…15 minut i znajdziemy się w pięknym miejscu. Planując wizytę w monastyrze należy wziąć pod uwagę, że obiekt jest zamknięty między 12:00 a 15:00. My musieliśmy trochę poczekać, więc wykorzystaliśmy ten czas na spacer do wspomnianych punktów widokowych za knajpką. Po powrocie weszliśmy do obiektu. Kobiety oczywiście muszą coś narzucić na ramiona. Wydawane są w tym celu chusty przy wejściu. Zwiedzanie monastyru zajmuje średnio około 30 minut. Na koniec tego dzionka zaplanowaliśmy odwiedziny zamku Angelokastro. Kierując się do naszego ostatniego celu nie mogliśmy odpuścić sobie przejazdu przez wspaniały punkt widokowy Bella Vista View point przy trasie 2229. Foto pierwsze w akapicie WĘDRÓWKA.
Zaznaczamy go na mapce. Z tego miejsca do zamku mamy niepełne 3km i docieramy tam w około 8…10 minut. Przed zamkiem jest mały bezpłatny parking. Wejście na ruiny zamku jest jednak płatne, a brama zamku zamyka się dla zwiedzających o 17:00. Angelokastro, czyli Zamek Anioła znajduje się na szczycie najwyższego szczytu linii brzegowej wyspy, na północno-zachodnim wybrzeżu nieopodal odwiedzonej właśnie Paleokastritsy. Angelokastro to jeden z najważniejszych kompleksów obronnych Korfu. Zamek nigdy nie upadł, pomimo częstych oblężeń i prób jego zdobycia na przestrzeni wieków.
Odegrał zdecydowaną rolę w obronie wyspy przed najazdami piratów oraz podczas trzech oblężeń Korfu przez Turków, znacząco przyczyniając się do ich klęski. Czy wiecie, że Angelokastro od 1387 roku do końca XVI wieku był oficjalną stolicą Korfu. Aktualnie jest uważany za jedną z najbardziej imponujących pozostałości architektonicznych na Wyspach Jońskich. Na zamek wchodzimy pod górkę kamiennymi schodami. Podejście nie jest długie, spokojnie. Z góry rozpościera się przepiękny widok na morze i wybrzeże. Widoczna jest stąd również Paleokastritsa.
Na terenie ruin znajduje się Kościół Akropolu zlokalizowany w najwyższym punkcie zamku; Okrągła Wieża przy głównej bramie; Cmentarz z siedmioma grobami wykutymi w skale w kształcie ciała ludzkiego; Kaplica w skale pod wezwaniem św. Kyriakiego, która pełniła także funkcję pustelni. Te elementy ruin zamku pozwalają się cofnąć w czasie, wspaniały krajobraz z góry wymiernie uatrakcyjnia wizytę w Angelokastro.
KORFU – KERKYRA, stolica wyspy
Korfu, stolica wyspy to kolejny ważny punkt programu turystycznego. Stare miasto Kerkyry w 2007 roku zostało wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Architektura miasta łączy w sobie wpływy francuskie, włoskie i brytyjskie. Przechodząc uliczkami Korfu odczuwa się różnice w zabudowaniach, fasadach itp. To właśnie dla tego klimatu większość turystów tu przybywa.
Oprócz wspomnianej mieszanki architektonicznej w mieście możemy zobaczyć
- pozostałości świątyni Artemidy (Artemizjonu) z końca VI w. p.n.e.
- pałac gubernatorów z początków XIX wieku
- starą twierdzę (Paleo Frurio, XVI w.) na połączonej z miastem wysepce i latarnię morską Sidero („Żelazna”)
- twierdzę – Nowa Forteca (Fortezza nuova, Neo Frurio) z kon. XVI-XVII wieku
- kościół świętego Spirydona (patrona wyspy) z końca XVI wieku
- groblę tuż przed lotniskiem, na której stojąc można „dotknąć” lądującego samolotu.
Przyjeżdżając do Korfu na jeden dzień obawiamy się, że nie uda się zobaczyć wszystkiego bez konkretnego pośpiechu. Sami nie stawialiśmy sobie ambitnego zadania zobaczenia wszystkiego. Wybraliśmy kilka punktów, które mijaliśmy podczas zaplanowanego spaceru po mieście. Na koniec musieliśmy odebrać samochód z wypożyczalni, więc i na to potrzebowaliśmy trochę czasu. Do Korfu przyjechaliśmy autobusem z Agios Georgios, na który bilet koniecznie należy zakupić dzień lub nawet dwa wcześniej, bo to jedyny środek transportu z tego miasteczka do Korfu. No dobrze. Z uwagi na fakt, że autobus mieliśmy dopiero o 9:30 to do stolicy dotarliśmy o 10:30. Na początku trzeba było się jakoś zorientować.
Przy przystanku jest stoisko z informacją turystyczną, skąd pobraliśmy mapkę miasta. Z mapką ruszyliśmy na poszukiwanie knajpki z dobrą kawką, aby ustalić kierunek zwiedzania. Udało się, znaleźliśmy i usiedliśmy na około pół godziny, po czym ruszyliśmy w miasto. Pierwszym punktem programu była stara forteca, do której doszliśmy prawie po dwóch godzinach, bo przecież mieliśmy do pokonania uliczki starego miasta z mnóstwem sklepów. Każdy sklep to przyjemny wróg w zwiedzaniu zabytków haha, który zabrał nam trochę czasu.
W końcu dotarliśmy do fortecy mijając przy tym nabrzeże z drugą fajną knajpką posiadającą taras z widokiem na morze i wybrzeże Albanii i Grecji kontynentalnej. Oczywiście tu musiał nastąpić odpoczynek. Stąd już tylko kilka kroków do fortecy, która pokazała nam się zaraz za zakrętem na ulicy Arseniou. Za wspomnianym zakrętem w dole mamy betonową plażę z muzyczną, fajną knajpką. Idziemy wzdłuż nabrzeża i patrzymy na fortecę, do której za 10 minut wejdziemy. Na teren zamku wchodzimy z bardzo ładnego skweru Spianada przechodząc przez bramę, za którą zatrzymuje nas kasa biletowa. Kupujemy wejściówki i wtapiamy się w obszerny teren starej fortecy w Korfu.
Szkoda, że nie ma tu strzałek wskazujących kierunek zwiedzania. Każdy chodzi tu wg swojego uznania. Nie chcemy się tu rozpisywać, ale warto choć w kilku słowach nadmienić, że historia Starej Twierdzy sięga połowy VI wieku naszej ery, kiedy starożytne miasto Korfu na półwyspie Kanoni (dzisiejsze Palaiopolis, obok lotniska) zostało zniszczone w wyniku najazdów barbarzyńców. To właśnie wtedy jego mieszkańcy zaczęli stopniowo przenosić się na naturalnie ufortyfikowany półwysep Starej Twierdzy z jej dwoma szczytami, gdzie rozwinęło się bizantyjskie miasto Koryfo (od którego wyspa wzięła swoją nazwę Korfu).
Bizantyjczycy, a później Angevinowie (1267-1386) otoczyli półwysep murem i zbudowali wieże na obu jego szczytach. Będąc na terenie twierdzy na pewno trzeba wyjść na jedną z tych gór do Dry Tower, skąd rozciąga się fantastyczny krajobraz na morze i wyspę. Na terenie twierdzy znajduje się chyba szkoła muzyczna, ponieważ słyszeliśmy przez okna lekcje muzyki. Na zwiedzanie twierdzy należy przeznaczyć minimum 30 minut tak, aby zobaczyć wszystko lub prawie wszystko.
KORFU – STARE MIASTO
Już na wstępie należy wspomnieć, że w 2007 roku Stare Miasto w Korfu zostało w całości wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Co warto zobaczyć na starówce w Korfu? Już wymieniamy.
- Dzielnica Campiello – to magiczne miejsce pełne wąskich, urokliwych uliczek, pięknych fontann i klimatycznych kafejek. W tym miejscu wyraźnie widać wpływy czasów „weneckich”.
- Ulica Liston, na którą weszliśmy po opuszczeniu twierdzy. Została ona zaprojektowana przez Perre Francoise Leonarda (zaprojektował m.in. Rue de Rivoli w Paryżu) podczas okupacji francuskiej.
- Kościół św. Spiridona – znajdują się w nim szczątki patrona wyspy, umieszczone specjalnie w tym celu przygotowanej, srebrnej trumnie. Z Liston właśnie tu obraliśmy kierunek.
- Muzeum Sztuki Bizantyjskiej – warto zwiedzić, szczególnie z uwagi na pokaźną kolekcję wspaniałych ikon.
- Muzeum Sztuki Azjatyckiej – w Rezydencji Wielkich Komisarzy Lordowskich
Z uwagi na fakt, że nie jesteśmy zbytnio muzealni odpuściliśmy sobie dwa ostatnie punkty oddając się urokowi tutejszej architektury. Na koniec po odebraniu samochodu podjechaliśmy na groblę przy pasie startowym lotniska w Korfu. To piękne miejsce nie tylko ze względu na charakterystyczną wspomnianą groblę, z której możemy niema ręką złapać lądujący samolot, ale również z tego, że znajduje się tu zbudowany na wodzie monastyr Panagia Vlacherna. Oprócz tego mamy tu wspaniały punkt widokowy na lądujące samoloty i zatokę Chalikiopoulos.
Naprawdę warto tu przyjechać. Po drodze można zahaczyć o Ruiny Świątyni Artemidy. Półwysep Kanoni to ostatnie miejsce odwiedzone podczas naszego jednodniowego spaceru po stolicy Korfu. Mając samochód już wieczorem wyjechaliśmy ledwo zdążając na kolację w naszym hotelu w Agios Georgios.
KORFU – najpiękniejsze plaże
Wybierając się na Korfu każdy zakłada w swoim planie również leżakowanie na plaży. Rodzi się w zawiązku z tym pytanie; które plaże wybrać, na które podjechać itd. Sami odwiedziliśmy kilka miejsc, gdzie plaże zrobiły na nas wrażenie. Z pewnością takich, czy podobnych plaż jest więcej, ale te chyba najważniejsze pokazujemy i polecamy do odwiedzenia.
Plaża w naszym Agios Georios uchodzi za jedną z najładniejszych. Rzeczywiście woda tu jest turkusowa, posiada łagodne zejście do morza i przede wszystkim jest duża co znakomicie rozkłada bez ścisku przyjeżdżające tu spore ilości turystów. Plaża ta jednak nie należy to takich bajkowych jak np. w miasteczku Kassiopi plaża Paraila, czy oddalona od miasteczka trochę dalej na wschód Avlaki z wybrzeżem z drobnych kamyczków, ale wodą tak krystalicznie mieniącą się turkusem, że aż ciężko się oprzeć kąpieli. Mamy wrażenie, że na północno-wschodnim wybrzeżu plaże są takie właśnie bajkowe.
Miasteczko Kassiopi to świetne miejsce na wczasy. Kolejnym fajnym, a przede wszystkim charakterystycznym miejscem do plażowania jest miejscowości Sidari. Jest tu spora, ładna plaża, jednak nie o niej chcemy powiedzieć. Znajdują się tutaj spektakularne formy skalne, między którymi plażowicze próbują wcisnąć się ze swoimi kocykami. Naszym zdaniem to błąd. Miejsce jest piękne ale na krótki trekking i dobry dla skoczków do wody.
Sporo ich tutaj. W jednym miejscu urokliwe, zbudowane z piaskowca formy skalne tworzą Kanał Miłości – Canal D’Amour. Legenda związana z tym kanałem głosi, że można tutaj zapewnić sobie powodzenie w życiu uczuciowym. Należy skoczyć z klifu do wody i przepłynąć wąski przesmyk. Śmiałek prędko po tym wyczynie zakocha się z wzajemnością. Para, która zrobi to wspólnie, ma się już nigdy nie rozstać. Ot, taka sytuacja. My akurat nie mieliśmy strojów kąpielowych haha. Miejsce z wieloma knajpkami, w których można smacznie zjeść.
Bardzo zachęcamy, aby tu przyjechać i przespacerować całe wybrzeże z majestatycznymi klifami wyrastającymi z lazurowego morza. Nie trzeba tu plażować, bo rzeczywiście jest mało miejsca. Na plażę należy zjechać z centrum Sidari i zjechać na jeden z małych parkingów przy knajpkach, czy tez przy hotelu Canal D’Amour Village, gdzie sami zaparkowaliśmy. Tutaj przyjeżdżamy na miły spacer, który zajmie około 40 do 60 minut w obie strony, zależnie ile czasu stracimy na robienie zdjęć.
Na Korfu znaleźć można zapewne jeszcze inne piękne plaże, niestety aby je zobaczyć trzeba tu być dłużej niż 6 dni, w których na dodatek człowiek chce zobaczyć jeszcze inne miejsca i zabytki.
KORFU – ciekawe miejsca
Co jeszcze warto zobaczyć na Korfu? Otóż jak dla nas, ludzi kochających góry ważne było zdobycie najwyższego szczytu na wyspie. Jego nazwa to Pantokrator, a wysokość wynosi 906m n.p.m. Znalezienie się na szczycie nie stanowi żadnego problemu dla nikogo, bowiem wyjeżdża się tu samochodem haha, więc nie był on dla nasz szczytem ambicji. Jednak być tutaj to naszym zdaniem obowiązkowy punkt programu, ponieważ rozciąga się stąd przepiękny widok z jednej strony na ląd i góry, a z drugiej na wybrzeże i wzgórza Albanii.
Miejsce naprawdę robi wrażenie, pomimo tego że znajduje się tu stacja nadajnikowa, której wieże psują trochę krajobraz, ale nie jest najgorzej. Na górze znajduje się również niewielki monastyr, który udostępniony jest do zwiedzania. Jest oczywiście i mała knajpeczka z pyszną kawką, którą degustujemy na małym tarasie w towarzystwie zapierającym dech w piersi krajobrazie. Tak jak wspomnieliśmy na szczyt wjeżdżamy samochodem. Droga pomimo ostrzejszych serpentyn nie jest trudna. Na górze może być ciasno do zaparkowania, ale zawsze można stanąć wzdłuż drogi. Na samym szczycie nawet gdy ma się taką pogodę jak my w tym dniu jest niezły klimacik.
Kolejny punkt warty zobaczenia do Cape Drastis. To niewielki półwysep z charakterystycznymi formami skalnymi, które można zobaczyć z szutrowej drogi wiodącej od polnego parkingu. To miejsce na krótki przystanek podczas objazdówki. Oczywiście trzeba tu trochę podejść z parkingu, jednak nie zabiera to dużo czasu. Nie warto schodzić na sam dół, bo stamtąd już nic nie widać, no chyba, że chcemy wypożyczyć łódkę. Na brzegu właśnie znajduje się mała wypożyczalnia łódek, którymi można opłynąć półwysep.
Dla nas było już trochę za późno, ponieważ spieszyliśmy się na zachód słońca. Z tego też powodu zaszyliśmy tylko do dwóch punktów widokowych przy szutrowej drodze, aby zerknąć na te imponujące piaskowe skały. Do Cape Drastis dojeżdżamy bez większego problemu i zostawiamy pojazd na parkingu szutrowym zaznaczonym na naszej mapce. Z parkingu schodzimy tak daleko jak chcemy pieszo.
Wspomnieliśmy, że z Cape Drastis śpieszyliśmy się na zachód słońca. Tak się składa, że najlepszy na wyspie punkt do jego obserwacji znajduje się 5…10 minut drogi właśnie z Cape Drastis. Jest takie miejsce o nazwie Loggas Beach, czyli plaża Loggas, z którego jest on szczególnie imponujący. To właśnie tu znajduje się szklany balkonik, na którym wszyscy robią sobie fotki przy zachodzie słońca, i który pokazujemy na zdjęciu w pierwszym akapicie relacji. Drugie zdjęcie pod balkonikiem to imponujące klify Loggas Beach.
Ciężko to nazwać plażą, ale z drugiej strony jest tu odrobina miejsca, gdzie ludzie przychodzą i rozkładają się z leżakami pod okazałymi klifami. Właśnie na tych klifach znajduje się nieziemski klub Siódme Niebo z fajną muzyką na otwartym powietrzu, w którym mamy wejście na wspomniany szklany balkonik. Przed klubem mamy bezpłatny spory parking, więc spokojnie dla każdego starczy miejsca. Aby zejść do stóp klifów trzeba trochę uważać, bo drewniane schody są tu już mocno zdezelowane. Kiedy już nacieszymy się dolną częścią tej miejscówki to wychodzimy do góry i zasiadamy na tarasie w Siódmym Niebie i czekamy na zachód przy piwku, winie, drinku, przy czym tak komu wygodnie. Jest pięknie, ale niestety tydzień mija i trzeba wracać do domu. W tym właśnie miejscu kończymy naszą objazdówkę po wyspie przedstawiając niżej ważniejsze informacje turystyczne.
KORFU najpiękniejsze miejsca – INFORMACJE TURYSTYCZNE
Co ważne na Korfu. Każdy kto tu przyjeżdża i zamierza wypożyczyć auto musi wiedzieć, że drogi przez góry są bardzo wąskie i często ciężko jest się minąć z innym samochodem. Trzeba bardzo uważać. Wiemy co mówimy, bo już jeździliśmy różnymi drogami i tu naprawdę trzeba uważać zwłaszcza w miejscach gdzie przy zakrętach rośnie dużo wysokich traw, czy innych roślin, które skutecznie zasłaniają widoczność. Drogi na wybrzeżu są ok, zwłaszcza te dojazdowe do stolicy wyspy. Cena benzyny na wyspie waha się w granicach 1,8 – 1,9 EURO.
Kolejna ważna rzecz to przebywanie na wschodnim wybrzeżu Korfu. Stąd jest bardzo blisko do Albanii, w której operatorzy telefonii komórkowych skutecznie wykorzystują ten fakt wysyłając tak silny sygnał, że przebija on operatora europejskiego, który wskakuje automatycznie w głębi wyspy. Wiadomo, że Albania nie jest w UE, więc jeśli nas złapie, a my w porę nie przestawimy w telefonie sieci ręcznie to mamy gwarantowany kosmiczny rachunek na koniec miesiąca. Pamiętajcie o przestawieniu ręcznym sieci w swoich telefonach komórkowych.
Jeśli będziecie odpoczywać w Agios Georgios i nie będziecie korzystać z wypożyczonego auta warto pamiętać, że mamy tu tylko jeden autobus kursujący tylko do Korfu. Jest to linia Green Bus, na którą trzeba zakupić bilety w wypożyczalni kładów obok przystanku w centrum najlepiej z dwudniowym wyprzedzeniem. Bezpośrednio przed wyjazdem nie ma co liczyć na zakup biletu. Każdy w autobusie musi siedzieć, więc nie sprzedają więcej biletów niż jest miejsc w busie. Pod linkiem podajemy stronę Green Bus z godzinami odjazdów. Oczywiście poza sezonem autobus prawie nie kursuje, więc dopiero w sezonie zobaczycie na rozkładzie więcej godzin odjazdu.
Jeśli planujecie trochę powędrować po wyspie to warto zabrać lekkie buty trekkingowe. Sprawdzają się nawet na klifach Kanału Miłości. Korfu jednak jest wyspą do bardziej błogiego wypoczynku, więc zabieramy czapki chroniące przed słońcem, kremy do opalania i lekkie ubrania.
FOTORELACJA - galeria zdjęć z tej wyprawy