WALIGÓRA – najwyższy szczyt Gór Kamiennych; wyprawa: październik 2021r
WALIGÓRA – najwyższy szczyt Gór Kamiennych; INFORMACJE
Waligóra wznosi się na wysokość 936m n.p.m. i jest najwyższym szczytem Gór Suchych i całych Gór Kamiennych. Masyw Waligóry tworzony jest przez kilkusetmetrowej długości grzbiet z łagodnym zboczem południowym i bardzo stromymi pozostałymi. Szczyt najlepiej widoczny jest z okolicy schroniska Andrzejówka – zbocze północne, skąd właśnie startowaliśmy, gdzie opada bardzo ostro ku Przełęczy Trzech Dolin, czyniąc górę dominującym elementem krajobrazu. Jej zbocza porasta mieszany las bukowo-świerkowy. Dawno temu na szczycie znajdowała się wieża widokowa. Niestety kiedy popadła w ruinę nikt jej nie odremontował i po jakimś czasie w końcu ją rozebrano. Szkoda.
Na szczyt prowadzą da szlaki piesze:
- pieszy, od Przełęczy Trzech Dolin do Sokołowska przez ruiny zamku Radosno,
- pieszy, od Przeł. Trzech Dolin do Sokołowska przez Suchawę,
WALIGÓRA – najwyższy szczyt Gór Kamiennych; WĘDRÓWKA
Szczyt postanowiliśmy zdobyć w tym samym dniu co Chełmiec w Górach Wałbrzyskich. Sporo ludzi tak robi z uwagi na bardzo bliską odległość między jednym, a drugim celem. Ponadto szlaki na oba szczyty nie są długie, ani wyczerpujące. Jak postanowiliśmy tak zrobiliśmy. Jako szlak wejścia na Waligórę wybraliśmy ten krótszy od strony północnej, czyli od schroniska Andrzejówka. Taaak, szlak krótki, ale nie taki lajtowy. Jak już wspomnieliśmy, od strony schroniska wzgórze ma bardzo ostry spad, którym właśnie wiedzie żółty szlak. Pomimo, że trakt jest krótki, to trzeba się tu trochę pomęczyć, zwłaszcza kiedy zdobywa się szczyt w taką pogodę jaką mieliśmy my. Nad szczytem kłębiły się ciężkie chmury, a na szlaku wśród drzew wisiała wilgotna mgła, która mocno wyślizgiwała podejście. Przy takim kącie nachylenia nie trudno było o zjazd na tyłku, zwłaszcza przy zejściu. Nie mniej jednak daliśmy radę. Na uwagę zasługuje tu pewien aspekt. Będąc tu pierwszy raz w życiu zobaczyliśmy zupełnie tego nie świadomi jak piękne jest to miejsce.
Niewysokie górki, porośnięte soczyście zielonymi drzewami przypominały nam nieco Szwajcarię, dokładnie okolice wzgórza Rigi. Brakowało tylko jeziorka, no i odrobiny słońca i czystego nieba. Do miejsca startu, czyli pod schronisko Andrzejówka w Rybnicy Leśnej można spokojnie podjechać samochodem. Jest tu spory, bezpłatny parking. Tzn. bezpłatny był w październiku. W tym miejscu wchodzimy na żółty szlak i zaraz po 100m dochodzimy do tablicy informacyjnej. Kolejne 100, no może 200m to rozgałęzienie szlaku niebieskiego i naszego żółtego, który w tym miejscu skręca w lewo i zaczyna piąć się ostro pod górkę. Wspomniana mgła rodziła klimat niczym w dobrym horrorze. Na szlaku oprócz nas wspinała się jeszcze jedna para. Wszyscy szliśmy powoli i ostrożnie, aby nie ujechać i nie przykleić twarzy do ziemi haha, tak, tak było ślisko i stromo. Dobrze, że odcinek nie jest długi, ale trzeba było naprawdę uważać. Nachylenie podobne do tego na Wysoką w Szczawnicy lub prawie takie jak na Lackową w Beskidzie Niskim.
Na szczycie oprócz tabliczki informacyjnej stoi obelisk betonowy PTTK informujący gdzie i na jakiej wysokości jesteśmy. Cóż, widoków żadnych, pogody również nie ma, więc pozostało nam zrobić parę fotek potwierdzających, że tu byliśmy i wracać do auta. Waligórę zdobywaliśmy jako drugi szczyt w jednym dniu z Chełmcem. W tym samym dniu również przyjechaliśmy, więc schodząc ze szczytu mieliśmy już późne popołudnie. Z tego powodu nie robiliśmy już dłuższej, okrężnej rundki szlakiem żółtym i niebieskim tylko zeszliśmy bezpośrednio do Andrzejówki, gdzie w bardzo przyjemnym klimacie skosztowaliśmy tamtejszych specjałów. Szkoda, że nie było pogody. Byliśmy bardzo ciekawi jak wygląda krajobraz rozciągający się za schroniskiem na te urokliwe górki. Pewnie tu jeszcze kiedyś przyjedziemy, bardzo nam się podobało.